piątek, 27 lutego 2015

Rozdział dwudziesty drugi


I co teraz? Nie mogę wrócić do domu, nie mogę iść do Davida, a Cynthia nie odbiera moich telefonów. Po prostu świetnie. Mam dwa rozwiązania. Albo od razu się zabić albo trzymać się z Paulem. Nie wiem, która z tych wersji jest gorsza.
-To co, zgadzasz się?- Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Paula.
-Co?
-Wpadniesz do mnie do domu?-Spytał z tym swoim uśmieszkiem.
-Co?-Powtórzyłam jeszcze raz. No tak. Przecież do szkoły też nie pójdę. Sobota. Czyli teraz mam iść z nim do domu. I może jeszcze poznam jego rodziców? Świetnie. Lepiej po prostu być nie może.
-Okej.
-Super. To już nie daleko.
Z ,,Tinley" do jego domu faktycznie nie było tak daleko. Najwyżej dziesięć minut.
I już po chwili stałam przed dużym, kremowym domem. Przed nim był mały podjazd, a obok śliczny ogródek.
Jego dom w środku niewiele różnił się od mojego. Duży hol prowadzący do salonu, a z lewej strony kuchnia. Po woli zdjęłam buty i powiesiłam kurtkę na wieszaku, Paul zrobił dokładnie to samo, a potem zaprowadził  mnie do salonu. Po drodze do niego minęliśmy sporych rozmiarów ścienne lustro. On wysoki, z tym swoim kolczykiem w uchu, a ja? Zwykła dziewczyna, jakich jest na pęczki. Może jedyne co mnie wyróżnia, to te czarne włosy, których nigdy nie mogę ogarnąć.
-Napijesz się czegoś?-Spytał, gdy już siedzieliśmy w salonie. Pokręciłam głową. I dopiero teraz do mnie dotarło. Co ja będę robić z Paulem u niego w domu? I jak sądziłam po tym pytaniu zapanowała cisza.
-Ładny dom-odparłam po chwili. Nie odpowiedział, tylko cały czas się na mnie gapił.
-Ładna to ty jesteś-i w tym momencie wybuchłam śmiechem. No po prostu nie wytrzymałam.-Co cię śmieszy?
-Ty-odparłam powoli się opanowując.
-Czemu ty taka jesteś? Taka zamknięta w sobie?
Ta. I jeszcze będę mu się tu zwierzać z mojego życia.
-Nie chcesz słyszeć tej nudnej historii, o dziewczynce z Domu Dziecka. I jej dalszych potyczkach w różnorodnych szkołach. Zamknęłam się w sobie właśnie po tym. Moja dusza straciła wszelkie kolory. Życie jest brutalne, a ludzie ranią najbardziej. Dlatego zamknęłam się na wszelkie uczucia. Jeśli nie dopuścisz nikogo do siebie nikt cię nie zrani. Filozofia życia.
Po moim monologu lekko zaniemówił. No cóż. To były mocne słowa. Zazwyczaj się tak nie rozwodzę na temat swojego marnego życia. Ono i tak skrywa jeszcze wiele mrocznych tajemnic, o których nie chcę wspominać.
-Nie możesz się tak zamykać-odparł po chwili.
-Mogę. I już to zrobiłam-odparłam patrząc mu w oczy.
-A gdyby ktoś powiedział, że cię kocha? Co w tedy?
A gdyby ktoś powiedział mi, że mnie kocha. Haha. Aker to zrobił i co z tego wyszło? Jestem ścigana przez anioły, a on sam stanął po stronie Glidi i nawet nie próbował rotować Rebecki przed straceniem. I jeszcze się okazało, żę wszystko co robił było udawane. Miłość pierwsza klasa.
-Miłości nie ma. Miłość to iluzja.-Odparłam. I taka była prawda. Przynajmniej dla mnie. Nigdy nie poznałam czegoś takiego jak miłość. Nawet Emma i Harry nie adoptowali mnie dlatego, że coś do mnie czuli. Po prostu musieli.
-Nie możesz tak mówić. To egoistyczne do reszty świata-chciał powiedzieć coś jeszcze, ale zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Możesz mnie wpuścić?-Usłyszałam drobny głos w progu drzwi, jednak nie dostrzegłam postaci wyglądając z salonu.
-Jesteś pewna?
I w tym momencie do salonu weszła Violin. Ubrana w biały sweterek i czarną rozkloszowaną spódnicę. Skrzywiłam się nieco na jej strój. W życiu bym się tak nie ubrała. Chwila. Co ona w ogóle tu robi!?
-Co tu robisz? -Spytałam wstając z kanapy bez żądnych gwałtownych ruchów. Jeśli ona tu jest i mnie znalazła, to anioły też muszą tu być. I Aker.
-Spokojnie.-Odparła podnosząc ręce do góry.-Jestem sama.
-O co tu chodzi?-Spytał Paul stojący za Violin. Chyba każdy byłby zaskoczony. Przychodzi do twojego domu dziewczyna, której nie znasz i każe ci się wpuścić.
-Możesz nas zostawić na chwilę?-Spytałam, a Paul udał się do kuchni.
-Czego chcesz?
-Przyszłam porozmawiać-odparła siadając na kanapie.
-To oni cię przysłali? - Spytałam wściekła.
-Nie-poprawiła tę swoją spódnicę.-Przysłał mnie Aker.
I na te słowa. Moje serce przestało bić. Po co ten dupek mi tu ją przysłał? Chyba tylko po to, abym ją mogła zabić pierwszą, a potem jego.
-Uspokój się-powiedziała widząc moją minę.
-Po co tu przylazłaś?-Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-To co widziałaś w Aprilfall... To nie była prawda.
Kolejny kit z tego przeklętego miejsca.
-Aker przysłał mnie, abym uzgodniła umowę. Masz kartkę i długopis?
Co!? Ta laska serio twierdzi, że cś ode mnie dostanie? No to się grubo pomyliła.
Violin widząc moją reakcje powoli wstała i ruszyła w stronę drzwi. Już sądziła, że sobie idzie, ona jednak podeszła do wieszaków i ze swojej torebki wyjęła kartkę i długopis, a potem znowu wróciła na kanapę w salonie.
-Ty chyba jesteś śmieszna! Nic nie podpiszę!-Krzyczała, ale ona na nic nie zwracała uwagi , tylko pisała coś na kartce.
-Oto umowa-odparła po chwili i podała mi kartkę papieru.
,, Tu nie możemy rozmawiać. Glidia nas podsłuchuje. Musimy stąd wyjść. Znam miejsce, gdzie nas nikt nie usłyszy. To nie mój plan. Aker ma wszystko pod kontrolą. Musisz nam zaufać, a teraz zachowuj się tak jak przedtem." 

 Spojrzałam na nią. Zaufać? Im? Aker ma wszystko pod kontrolą. Znowu on.
Zachowuj się tak jak zwykle. No dobra.
Zacznijmy przedstawienie.
-Ty chyba oszalałaś! Ty i ten cały Aprilfall!-Krzyczałam i oddałam kartkę Violin.
,,Prowadź"
Violin pokiwała głową. Nie wierzę, że to robię. Po raz drugi zaufałam Akerowi. Temu popieprzonemu aniołowi.

***

Violin zaprowadziła mnie do małej kamienicy przeznaczonej do rozbiórki. Szłyśmy i żadna z nas nie odezwała się ani słowem. W końcu zatrzymałyśmy się na drugim piętrze.
-Tu nas nie usłyszy.-Odparła i odwróciła się do mnie.-Mój tata się o to postarał, ale mamy mało czasu.
-Twój tata?-Spytałam nie wiedząc o co może jej chodzić.
-Tak, ale to bez znaczenia. Aker bardzo się cieszy, że uciekłaś z Aprilfall. W sumie to nie była część planu, ale nie szkodzi. Wszystko w najlepszym porządku.
-Część planu?
-Nie mamy czasu na rozmowę o starym planie. Czas na nowy. Po pierwsze, Aker jest aniołem. Okłamał cie, bo musiał. Po drugie, Rebecka życie i ma się dobrze. 
Co za ulga, ale nadal nie mam zielonego pojęcia co się tu dzieje. I jaki udział ma w tym wszystkim Violin? W sumie o to samo co dziennie pytam siebie. Dlaczego ja? Dlaczego nie Sam z mojej szkoły? Ona świetnie byś odnalazła w całej tej spawie. A nie taka zwykła Amanda Kress.
-Nowy plan jest taki. Za wszelką cenę musisz się trzymać przy osobach, które nie wiedzą o aniołach. Inaczej cię porwą, a my z Akerem nie dopuścimy do wypełnienia się proroctwa.
-Przecież już od tak dawna czekają, aż się wypełni. Czemu mieli by przestać?-Spytałam lekko oszołomiona.
-Bo inne anioły nie wiedzą, co z tego proroctwa będzie miała Glidia. Jeśli proroctwo się wypełni to nie anioły z Aprilfall będą górą, tylko Upadłe Królestwo powstanie. 
-Skąd macie takie dane?
-Zbieraliśmy je od dawna. I wszystko się poukładało. Kilka lat temu Glidia zawarła pakt z Vercerem, królem upadłych aniołów, i zobowiązała się do zrobienia wszystkiego co w jej mocy, aby to on stał się władcą. Dlatego wymyśliła proroctwo, które miało być na korzyść Aprilfall. Mówiła, że znalazła je w kronikach Starego Ludu, a tak na prawdę, to proroctwo końca świata, tylko Glidia zmieniła słowa na korzyść Vercera.
-Czyli obie jesteśmy przeznaczone na koniec świata?-Spytałam powoli wszystko rozumiejąc.
-Dokładnie tak. Obie miałyśmy skazać ludzi na śmierć.
-Zgromadziłaś te informacje z Akerem?-Spytałam z ciekawości i chyba czując lekką zazdrość.
-Po część. Większość zgromadziłam z ojcem.
I znowu ten ojciec. 
-A kim on jest?-Spytałam i obserwowałam jej reakcje. Jej oczy nie patrzyły już na mnie tylko na swoje czarne kozaczki do kolan.
Wzięła głęboki oddech.
-Jestem córką diabła-wyszeptała.
Co!? Violin jest córką diabła. Ale to niemożliwe. Przecież... 
Na ta wiadomość zabrakło mi słów. 
Córka diabła.
-Jak to?-Tylko te słowa udało mi się wypowiedzieć.
-Po prostu. Moim ojcem jest diabeł. Zostałam zesłana na ziemię, aby siać zamęt, ale ja nie jestem taka jak on. Nie potrafię, a zresztą los chciał inaczej. Dostałam dar widzenia aniołów. Tak wyszło.
-Okey-Odparłam. Kurczę. A to niespodzianka.
-Też tak uważam. Kończy nam się czas. Musimy się zbierać i dotrzeć gdzieś, gdzie będzie masa ludzi. 
-,,Tinley" powinno się nadać.
-W takim razie teraz ty prowadź.-Odparła i uśmiechnęła się szeroko. Kto by pomyślał, że ta dziewczyna może być córką diabła?
Teraz jestem już prawie pewna, że Violin odegra ważną role w całej tej sprawie. Może nawet większą niż moja.

Szalona dziewczyna

____________________________________________________

I znowu to samo : Przepraszam, że tak długo nie pisałam.
Postaram się pisać częściej.
Obiecuję.


sobota, 7 lutego 2015

Rozdział dwudziesty pierwszy


 Wielka miłość. A to tylko była taka gra.
Kto pierwszy się zakocha - przegrywa.


-Amanda wstawaj-odparł Aker potrząsając moim ramieniem.
Przekręciłam się na drugi bok.
-Am-powiedział trochę głośniej.
-Aker przestań. Jest piąta rano- odparłam kątem oka patrząc na zegarek.
-Załatwiłem wizytę u Nakoriela. Zdejmie dar jeszcze dziś.
Na te słowa od razu się rozbudziłam.To było to czego od dawna tak bardzo chciałam. Nawet nie pytałam Akera jakim cudem to załatwił tylko szybko się przebrałam w pierwsze lepsze rzeczy wyciągnięte z szafki.
-Chodź nie mamy czasu-odparł Aker i trzymając mnie za rękę poprowadził do chmurnych wrót.
Nagle się zatrzymałam.
-Nie przejdziemy. Nie jesteś aniołem. Zapomniałeś?
-Am-odparł i położył mi ręce na ramionach-nie przejmuj się. Wszystko jest załatwione.
,,Wszystko jest załatwione"-te słowa dźwięczały mi aż do momentu przekroczenia chmurnych wrót. Miałam złe przeczucia... I się nie myliłam...
-Witamy pannę Kress.
Spojrzałam na osobę wypowiadającą te słowa. Glidia. Stała po środku sali w swojej idealnej fryzurze, w doskonałym stroju i z pięknymi skrzydłami. Na początku nie wiedziałam co się dzieje. Glidia, kilka innych aniołów ze skrzydłami i nieznana mi dziewczyna. Śniada cera, rude włosy, okulary, koszula i czarna spódnica. W życiu bym się tak nie ubrała. To musi być ta cała Violin, o której opowiadał mi Aker.  I teraz dopiero wszystko do mnie dotarło. 
-Nie...-Odparłam i spojrzałam się na niego. Szybko zaczęłam się cofać. Nagle się podknęłam. Teraz zaczęłam odpychać się nogami, aż nie dotknęłam ściany.
Aker ... Aker... On miał skrzydła. Aker był ... aniołem. 
-Nie...-Odparłam jeszcze raz.-To niemożliwe.
-Spokojnie-powiedziała Glidia.-Nasza Amanda lekko zakłopotana?
Nic nie odpowiedziałam. Siedziałam przy ścianie patrząc na nich wszystkich, zwłaszcza na Akera i Violin. Oboje stali i nic nie mówili. Nawet się nie poruszali.
-Pozwól, że ci wszystko kochanie przybliżę-powiedziała i zaczęła się przechadzać po pokoju Aprilfall. -Jak wiesz ty i twój przyjaciel David odgrywaliście różne role w tym świecie. Jednak on nie był nam tak potrzebny jak ty. On miał tylko chronić ciebie i odwrócić uwagę, dlatego nie wgłębialiśmy się w większą ochronę. Z tobą było dużo inaczej. Ty jesteś w proroctwie, na które czekamy już tak wiele lat, dlatego ciebie trzeba było mieć na oku. I tym dobrze zajął się nasz najlepszy anioł.-Nasze wzroki powędrowały na Akera.-Jeden z najlepszych jakich mam w Aprilfall. Doskonale się tobą zajął. 
-Ale ... Ja ... Ja widziałam papiery, a ta cała akcja ze straceniem, historia z bitym i poniżanym dzieckiem?-Zapytałam bardziej wściekła niż przerażona.
-Amando jaka ty jesteś naiwna-odparła dalej przemierzając pokój.-Wszystko było doskonale zaplanowane. Wszystko to miało was zbliżyć. Ty też miałaś trudne dzieciństwo, dlatego chłopak z podobnymi problemami był doskonały. To miało być takie zabezpieczenie, abyś nie zrobiła niczego głupiego, na przykład tak jak ostatnio. Co to za pomysł z oddaniem daru? 
Sama widzisz. Aker miał odwieść cię od tego pomysłu, ale ponieważ mu się nie udało musiałaś znaleźć się tu jak najszybciej. Podobnie jak Violin.
-Nie wierzę, że to zrobiłeś-odparłam patrząc na Akera.
-Każdy musi kiedyś dokonać odpowiedniego wyboru.
-Ja ci ufałam! Znamy się szesnaście lat! Jak mogłeś !?
-Przestań go dręczyć Amando. To dobry i posłuszny chłopak-odparła Glidia.
To jedna wielka paranoja. Wszyscy, którym ufałam wykorzystali mnie. Wszyscy mnie zostawili. Jaka ja byłam głupia. Anioł i człowiek. Wielka miłość. A to była tylko taka gra. Kto pierwszy się zakocha - przegrywa. No cóż. Przegrałam.
-Rebecka by mi tego nie zrobiła! Ona była lepsza od was wszystkich! - Wykrzyknęłam zdając sobie sprawę z tego, że jej tu nie ma.
-Ach Rebecka. Na prawdę myślisz, że tego nie zrobiła? Kto dał ci fałszywe papiery, kto powiedział, że Aker to człowiek? 
-Rebecka taka nie jest! Czemu kazałaś jej to zrobić?
-Jak już chcesz o niej mówić to w trybie przeszłym. -Odparła Glidia stojąc tyłem do mnie.
-Nie zrobiłaś jej tego. To twoja siostra. Nie mogłaś jej stracić. Nie ...
Nagle Glidia podeszła do mnie i pochyliła się nade mną.
-Ty nie wiesz co to życie. Rebecka była tylko nędznym pół aniołem. Nie zasługiwała na bycie tu, w Aprilfall.
-Rebecka była wspaniała. To ty nie zasługujesz na życie w takim miejscu- odparłam i odepchnęłam ją kopiąc ją w brzuch. Gdy tylko upadła rzuciłam się o ucieczki. Chmurne wrota. Jedyne ratunek.
-Łapać ją, bo może przejść!
Wszyscy nagle ożyli. Jakiś anioł zabrał Violin, a reszta zaczęła mnie gonić prze korytarze Aprifall. Że te drzwi cały czas zmieniają miejsce.
Biegłam tak szybko, że nie mogłam oddychać. Skręciłam za róg. Są. 
Nagle gdzieś za moimi plecami usłyszałam strzał. Ja jednak byłam już w swoim pokoju.
Jednak to nie wystarczyło. Szybko musiałam znaleźć się wśród ludzi. W innym wypadku mogą mnie porwać. Przy świadkach tego nie zrobią. Wydział Do Spraw Wiecznych by im nie darował. Zostaliby straceni jeszcze tego samego dnia. Tak jak Rebecka ...
Szybko wybiegłam z pokoju, przedarłam się prze salon i wybiegłam na ulicę. Nikogo nie było.
-Nie dobrze, nie dobrze...
Zaczęłam szybko biec przed siebie od czasu do czasu się oglądając. Nagle w coś uderzyłam, a właściwie w kogoś.
-Paul- odparłam będąc w jego ramionach.
-Gdzie tak pędzisz?-Spytał z tym swoim uśmieszkiem.
-Muszę...-Sama nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiem nawet czy mogę mu ufać.
-Jesteś roztrzęsiona-odparł.-No to co? Gorąca czekolada w ,,Tileney"?
Spojrzałam na niego. Jeszcze kilka godzin temu powiedziałabym ,,nie". Ale teraz? Teraz za wszelką cenę muszę być w śród ludzi. Przy kimś kto nie wie, co się dzieje.

***

-To powiesz mi co się stało?-Spytał po kilku minutach siedzenia w tych samych fotelach, co podczas naszego pierwszego spotkania.
-Nic. Prostu chciałam sobie pobiegać, zagapiłam się i na ciebie wpadłam.-Odparłam tak trochę bez zastanowienia.
-W taką pogodę? I dlaczego jesteś taka roztrzęsiona?
-Ty też byś był, gdybyś wpadł na kogoś kogo nie lubisz.
-Czy na prawdę musisz być taka mało wierna?- Spytał nie odrywając ode mnie wzroku.
-Ty tez byś taki był, gdybyś przeżył to co ja.
W tym momencie zadzwonił mi telefon. Nawet nie wiedziałam, że mam go ze sobą.
Odeszłam kilka kroków od Paula i zaczęłam rozmowę.
-Hallo?
-Hej, tu David. Wiem co się stało.
-Skąd? -Spytałam zdziwiona.
-Wiem co zrobić, by zdjąć dar. Ale to nie jest łatwe.-Odparł zmieniając temat.
-Mów-powiedziałam mechanicznie. 
-Trochę poszperałem i dawniej też byli ludzie tacy jak ty. Zazwyczaj zamykani w szpitalach psychicznych. Jednak oni znaleźli rozwiązanie swoich problemów.
-David. Szybciej.
Wziął głęboki oddech.
-Zabijali swoich stróży. Tak pozbywali się daru. I ty też możesz?
-To jedyne wyjście?
-Tylko tyle na razie udało mi się znaleźć. Dar został ci nadany przez anioła i tylko zabijając go możesz stać się normalna.
-Dzięki-odparłam i rozłączyłam się. Nawet nie spytałam się co u niego. 
Ale miałam większe problemy.
Muszę zabić człowieka, którego znam szesnaście lat.
Człowieka, który mnie oszukał.
Człowieka, który mnie kochał.
Muszę zabić człowieka, który jest aniołem.
Nie wytrzymałam. Po policzku spłynęła mi łza.
Pomyślałam o wszystkich naszych wspólnych chwilach. 
Jazda do szkoły, ratowanie Davida, pocałunki, spacery, kłótnie.
Wszystko co nas łączyło.
Wielka miłość..
Spojrzałam na Paula przez oczy pełne łez. Podszedł do mnie i mnie przytulił. Kiedyś- nie do pomyślenia. Teraz-wszystko jest możliwe. 


Szalona dziewczyna 

_________________________________________
Niestety już niedługo kończymy. 
To jest jeden z końcowych rozdziałów. A potem?
A potem zaczniemy od nowa.
Serdecznie zapraszam na mojego NOWEGO BLOGA  Życie potrafi dać w kość ...