Wielka miłość. A to tylko była taka gra.
Kto pierwszy się zakocha - przegrywa.
Przekręciłam się na drugi bok.
-Am-powiedział trochę głośniej.
-Aker przestań. Jest piąta rano- odparłam kątem oka patrząc na zegarek.
-Załatwiłem wizytę u Nakoriela. Zdejmie dar jeszcze dziś.
Na te słowa od razu się rozbudziłam.To było to czego od dawna tak bardzo chciałam. Nawet nie pytałam Akera jakim cudem to załatwił tylko szybko się przebrałam w pierwsze lepsze rzeczy wyciągnięte z szafki.
-Chodź nie mamy czasu-odparł Aker i trzymając mnie za rękę poprowadził do chmurnych wrót.
Nagle się zatrzymałam.
-Nie przejdziemy. Nie jesteś aniołem. Zapomniałeś?
-Am-odparł i położył mi ręce na ramionach-nie przejmuj się. Wszystko jest załatwione.
,,Wszystko jest załatwione"-te słowa dźwięczały mi aż do momentu przekroczenia chmurnych wrót. Miałam złe przeczucia... I się nie myliłam...
-Witamy pannę Kress.
Spojrzałam na osobę wypowiadającą te słowa. Glidia. Stała po środku sali w swojej idealnej fryzurze, w doskonałym stroju i z pięknymi skrzydłami. Na początku nie wiedziałam co się dzieje. Glidia, kilka innych aniołów ze skrzydłami i nieznana mi dziewczyna. Śniada cera, rude włosy, okulary, koszula i czarna spódnica. W życiu bym się tak nie ubrała. To musi być ta cała Violin, o której opowiadał mi Aker. I teraz dopiero wszystko do mnie dotarło.
-Nie...-Odparłam i spojrzałam się na niego. Szybko zaczęłam się cofać. Nagle się podknęłam. Teraz zaczęłam odpychać się nogami, aż nie dotknęłam ściany.
Aker ... Aker... On miał skrzydła. Aker był ... aniołem.
-Nie...-Odparłam jeszcze raz.-To niemożliwe.
-Spokojnie-powiedziała Glidia.-Nasza Amanda lekko zakłopotana?
Nic nie odpowiedziałam. Siedziałam przy ścianie patrząc na nich wszystkich, zwłaszcza na Akera i Violin. Oboje stali i nic nie mówili. Nawet się nie poruszali.
-Pozwól, że ci wszystko kochanie przybliżę-powiedziała i zaczęła się przechadzać po pokoju Aprilfall. -Jak wiesz ty i twój przyjaciel David odgrywaliście różne role w tym świecie. Jednak on nie był nam tak potrzebny jak ty. On miał tylko chronić ciebie i odwrócić uwagę, dlatego nie wgłębialiśmy się w większą ochronę. Z tobą było dużo inaczej. Ty jesteś w proroctwie, na które czekamy już tak wiele lat, dlatego ciebie trzeba było mieć na oku. I tym dobrze zajął się nasz najlepszy anioł.-Nasze wzroki powędrowały na Akera.-Jeden z najlepszych jakich mam w Aprilfall. Doskonale się tobą zajął.
-Ale ... Ja ... Ja widziałam papiery, a ta cała akcja ze straceniem, historia z bitym i poniżanym dzieckiem?-Zapytałam bardziej wściekła niż przerażona.
-Amando jaka ty jesteś naiwna-odparła dalej przemierzając pokój.-Wszystko było doskonale zaplanowane. Wszystko to miało was zbliżyć. Ty też miałaś trudne dzieciństwo, dlatego chłopak z podobnymi problemami był doskonały. To miało być takie zabezpieczenie, abyś nie zrobiła niczego głupiego, na przykład tak jak ostatnio. Co to za pomysł z oddaniem daru?
Sama widzisz. Aker miał odwieść cię od tego pomysłu, ale ponieważ mu się nie udało musiałaś znaleźć się tu jak najszybciej. Podobnie jak Violin.
-Nie wierzę, że to zrobiłeś-odparłam patrząc na Akera.
-Każdy musi kiedyś dokonać odpowiedniego wyboru.
-Ja ci ufałam! Znamy się szesnaście lat! Jak mogłeś !?
-Ja ci ufałam! Znamy się szesnaście lat! Jak mogłeś !?
-Przestań go dręczyć Amando. To dobry i posłuszny chłopak-odparła Glidia.
To jedna wielka paranoja. Wszyscy, którym ufałam wykorzystali mnie. Wszyscy mnie zostawili. Jaka ja byłam głupia. Anioł i człowiek. Wielka miłość. A to była tylko taka gra. Kto pierwszy się zakocha - przegrywa. No cóż. Przegrałam.
-Rebecka by mi tego nie zrobiła! Ona była lepsza od was wszystkich! - Wykrzyknęłam zdając sobie sprawę z tego, że jej tu nie ma.
-Ach Rebecka. Na prawdę myślisz, że tego nie zrobiła? Kto dał ci fałszywe papiery, kto powiedział, że Aker to człowiek?
-Rebecka taka nie jest! Czemu kazałaś jej to zrobić?
-Jak już chcesz o niej mówić to w trybie przeszłym. -Odparła Glidia stojąc tyłem do mnie.
-Nie zrobiłaś jej tego. To twoja siostra. Nie mogłaś jej stracić. Nie ...
Nagle Glidia podeszła do mnie i pochyliła się nade mną.
-Ty nie wiesz co to życie. Rebecka była tylko nędznym pół aniołem. Nie zasługiwała na bycie tu, w Aprilfall.
-Rebecka była wspaniała. To ty nie zasługujesz na życie w takim miejscu- odparłam i odepchnęłam ją kopiąc ją w brzuch. Gdy tylko upadła rzuciłam się o ucieczki. Chmurne wrota. Jedyne ratunek.
-Łapać ją, bo może przejść!
Wszyscy nagle ożyli. Jakiś anioł zabrał Violin, a reszta zaczęła mnie gonić prze korytarze Aprifall. Że te drzwi cały czas zmieniają miejsce.
Biegłam tak szybko, że nie mogłam oddychać. Skręciłam za róg. Są.
Nagle gdzieś za moimi plecami usłyszałam strzał. Ja jednak byłam już w swoim pokoju.
Jednak to nie wystarczyło. Szybko musiałam znaleźć się wśród ludzi. W innym wypadku mogą mnie porwać. Przy świadkach tego nie zrobią. Wydział Do Spraw Wiecznych by im nie darował. Zostaliby straceni jeszcze tego samego dnia. Tak jak Rebecka ...
Szybko wybiegłam z pokoju, przedarłam się prze salon i wybiegłam na ulicę. Nikogo nie było.
-Nie dobrze, nie dobrze...
Zaczęłam szybko biec przed siebie od czasu do czasu się oglądając. Nagle w coś uderzyłam, a właściwie w kogoś.
-Paul- odparłam będąc w jego ramionach.
-Gdzie tak pędzisz?-Spytał z tym swoim uśmieszkiem.
-Muszę...-Sama nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiem nawet czy mogę mu ufać.
-Jesteś roztrzęsiona-odparł.-No to co? Gorąca czekolada w ,,Tileney"?
Spojrzałam na niego. Jeszcze kilka godzin temu powiedziałabym ,,nie". Ale teraz? Teraz za wszelką cenę muszę być w śród ludzi. Przy kimś kto nie wie, co się dzieje.
***
-To powiesz mi co się stało?-Spytał po kilku minutach siedzenia w tych samych fotelach, co podczas naszego pierwszego spotkania.
-Nic. Prostu chciałam sobie pobiegać, zagapiłam się i na ciebie wpadłam.-Odparłam tak trochę bez zastanowienia.
-W taką pogodę? I dlaczego jesteś taka roztrzęsiona?
-Ty też byś był, gdybyś wpadł na kogoś kogo nie lubisz.
-Czy na prawdę musisz być taka mało wierna?- Spytał nie odrywając ode mnie wzroku.
-Ty tez byś taki był, gdybyś przeżył to co ja.
W tym momencie zadzwonił mi telefon. Nawet nie wiedziałam, że mam go ze sobą.
Odeszłam kilka kroków od Paula i zaczęłam rozmowę.
-Hallo?
-Hej, tu David. Wiem co się stało.
-Skąd? -Spytałam zdziwiona.
-Wiem co zrobić, by zdjąć dar. Ale to nie jest łatwe.-Odparł zmieniając temat.
-Mów-powiedziałam mechanicznie.
-Trochę poszperałem i dawniej też byli ludzie tacy jak ty. Zazwyczaj zamykani w szpitalach psychicznych. Jednak oni znaleźli rozwiązanie swoich problemów.
-David. Szybciej.
Wziął głęboki oddech.
-Zabijali swoich stróży. Tak pozbywali się daru. I ty też możesz?
-To jedyne wyjście?
-Tylko tyle na razie udało mi się znaleźć. Dar został ci nadany przez anioła i tylko zabijając go możesz stać się normalna.
-Dzięki-odparłam i rozłączyłam się. Nawet nie spytałam się co u niego.
Ale miałam większe problemy.
Muszę zabić człowieka, którego znam szesnaście lat.
Człowieka, który mnie oszukał.
Człowieka, który mnie kochał.
Muszę zabić człowieka, który jest aniołem.
Nie wytrzymałam. Po policzku spłynęła mi łza.
Pomyślałam o wszystkich naszych wspólnych chwilach.
Jazda do szkoły, ratowanie Davida, pocałunki, spacery, kłótnie.
Wszystko co nas łączyło.
Wielka miłość..
-Ty też byś był, gdybyś wpadł na kogoś kogo nie lubisz.
-Czy na prawdę musisz być taka mało wierna?- Spytał nie odrywając ode mnie wzroku.
-Ty tez byś taki był, gdybyś przeżył to co ja.
W tym momencie zadzwonił mi telefon. Nawet nie wiedziałam, że mam go ze sobą.
Odeszłam kilka kroków od Paula i zaczęłam rozmowę.
-Hallo?
-Hej, tu David. Wiem co się stało.
-Skąd? -Spytałam zdziwiona.
-Wiem co zrobić, by zdjąć dar. Ale to nie jest łatwe.-Odparł zmieniając temat.
-Mów-powiedziałam mechanicznie.
-Trochę poszperałem i dawniej też byli ludzie tacy jak ty. Zazwyczaj zamykani w szpitalach psychicznych. Jednak oni znaleźli rozwiązanie swoich problemów.
-David. Szybciej.
Wziął głęboki oddech.
-Zabijali swoich stróży. Tak pozbywali się daru. I ty też możesz?
-To jedyne wyjście?
-Tylko tyle na razie udało mi się znaleźć. Dar został ci nadany przez anioła i tylko zabijając go możesz stać się normalna.
-Dzięki-odparłam i rozłączyłam się. Nawet nie spytałam się co u niego.
Ale miałam większe problemy.
Muszę zabić człowieka, którego znam szesnaście lat.
Człowieka, który mnie oszukał.
Człowieka, który mnie kochał.
Muszę zabić człowieka, który jest aniołem.
Nie wytrzymałam. Po policzku spłynęła mi łza.
Pomyślałam o wszystkich naszych wspólnych chwilach.
Jazda do szkoły, ratowanie Davida, pocałunki, spacery, kłótnie.
Wszystko co nas łączyło.
Wielka miłość..
Spojrzałam na Paula przez oczy pełne łez. Podszedł do mnie i mnie przytulił. Kiedyś- nie do pomyślenia. Teraz-wszystko jest możliwe.
Szalona dziewczyna
_________________________________________
Niestety już niedługo kończymy.
To jest jeden z końcowych rozdziałów. A potem?
A potem zaczniemy od nowa.
Serdecznie zapraszam na mojego NOWEGO BLOGA Życie potrafi dać w kość ...
Serdecznie zapraszam na mojego NOWEGO BLOGA Życie potrafi dać w kość ...
O Boże...Nie wierzę..nie wierzę że Aker taki jest..:/ Czekam na next.:D
OdpowiedzUsuńNie. Nie. Nie. Nie! Jesteś straszna! Rozdział taki wspaniały, ty taka straszna :/ Pisz dalej, bo umrę z ciekawości!
OdpowiedzUsuńO Boże.
OdpowiedzUsuńO. BOŻE.
Nie możesz. Po prostu nie możesz.
Jesteś okrutna, wiesz? Przez ciebie siedzę przed komputerem i płaczę. Jak mogłaś?
Dobra, muszę się ogarnąć chociaż, żeby napisać komentarz.
Okay, już lepiej. XD
Od początku mówiłam, że kocham Paula i chyba miałam rację, a przynajmniej teraz tak mi się wydaje :D Aker nadal jest do niczego, a David kojarzy mi się Simonem z Darów Anioła, czytałaś może? :) Po Rebecke przeżywam żałobę, a Gildia jest wredna i bezduszna. Zabić? Własną siostrę? Tego już za wiele.
Życzę weny i czekam na następny rozdział :*
Książkoholiczka
Hyhyhy nigdy jakoś Akera nie lubiłam :P Zezwalam na jego zabicie zgodę! Chociaż miałam szok ,ale cóż :P Wyobraziłam sobie Am jako wredną s*kę więc może go zabić :3 Ale płakać? NIEEE! :c Ale nie możesz tego kończyć, bo to jest świetne! I wspaniałe! I takie super! :D Czekam na kolejny rozdział. Na serio NIECIERPLIWIE! Dodam ,że podczas tych tłumaczeń Gildii bardzo ją i Akera przezywałam.. hyhyhy..
OdpowiedzUsuńWeny!!
Mam fajny pomysł.Niech Amanda sie zabije 😂😂 :D
OdpowiedzUsuńDopiero tu trafiłam, a to już koniec! mam trochę zaległości, ale historia niesamowita i pięknie napisana :)
OdpowiedzUsuńOMG jestem w szoku , nie spodziewałam się że Aker to taki ... może lepiej nie napiszę tego slowa :( . Dobra teraz z innej beczki twój blog jest wspaniały , masz talent do pisania , i PLISS NIE KOŃCZ PISANIA , bo umrę z niepewności co dalej z nimi wszystkimi . Czekam na następny rozdział i życzę dalszej weny :) :D
OdpowiedzUsuńZjadło mi komentarz, no nie :(. Rozdział cudny *.*. Nie wierzę, że Aker zdradził :'(. Choć z drugiej strony... Lubię takie zwroty akcji xd. Może znajdą inny sposób na ściągnięcie daru. Choć nasza bohaterka jest silna. Pewnie poradzi sobie w roli morderczyni (matko, jak to brzmi :o). Szkoda, że już prawie koniec. Na pewno będę czytać twojego nowego bloga.
OdpowiedzUsuńZapraszam: straznicy-fantastyki.blogspot.com