wtorek, 28 października 2014

Rozdział dziesiąty


Tak jak powiedział Aker w ciągu tygodnia otrzymałam nowego anioła stróża. Tim był bardzo niski i miał blond włosy. Ze swoimi dużymi uszami przypominał elfa. Jego oczy były brązowe, a jego cera jak u każdego anioła była blada. Kto by się spodziewał.
Dogadywaliśmy się całkiem nieźle, lecz to nie było to samo co z Akerem. Już nigdy nie będzie tak samo. Dni bez niego były do niczego. Do szkoły chodziłam, ale za dużo nie myślałam. Chociaż nie. Ja zawsze mało myślałam. W ciągu tygodnia kilka razy spotkałam się z Cyntią i Davidem, jednak nawet oni nie potrafili poprawić mi humoru. Nikt nie potrafił. Wszystko powoli się zawaliło. Jedne co robiłam poprawnie było oddychanie. To wychodziło mi bez większych problemów. Jak na razie. Jednak ja czułam, że już niedługo nastąpią problemy.
-Amando?-Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej nauczycielki od biologii. Clara Prier. Wysoka, szczupla jak nikt, mająca obsesję na punkcie przyrody. Wszyscy w szkole wołają na nią Pijawka. Pijawka wypijąjąca życie z każdego ucznia. Każdą lekcję rozpoczynała kartkówką. Jakżeby inaczej.
-Słucham-odparłam zupełnie nie wiedząc ci się dzieje na lekcji.
Nauczycielka spojrzała na mnie. Jakby dziwił ją fakt, że nie uważam na lekcji. Przecież zawsze to robiłam i będę robić. Taka już moja natura, która się nie zmieni.
-Pytałam, czy przygotujesz na następną lekcje projekt z Brajanem?
Otworzyłam szerzej oczy. Ona mówi poważnie? Nigdy nic tego typu nie robiłam, a co dopiero z kimś.
Spojrzałam w stronę Brajana. On również spojrzał w moją stronę. Chłopak miał czarne włosy i zielone oczy. Był wyższy ode mnie o pół głowy. Nigdy z nim nie gadałam, ale go znałam. Każdy go znał. Przewodniczący Parlamentu Szkolnego. Chłopak z bogatego domu. Rodzice ważne osobistości. Przeniosłam wzrok z powrotem na nauczycielkę.
-Pani żartuje?-Spytałam jak to zwykle bywa na każdej lekcji.
Nauczycielka podniosła wzrok znad dziennika i poprawiła okulary, które już miały spaść.
-Nie-odparła spokojnie-czemu tak sądzisz?
Pokręciłam głową. Ludzie...Pomocy. Czy ona na prawdę myśli, że to zrobię?  Projekt. Z biologii.
-Nie no. Serio? Nigdy nie robiłam żadnego projektu, więc czemu mam zacząć? Każdy nauczyciel w tej szkole wie, jak bardzo jestem nieodpowiedzialna.
Nauczycielka opuściła wzrok na dziennik i zaczęła coś pisać. Kolejna uwaga? Niedługo i z tej szkoły mnie wywalą. Walnęłam głową o ławkę.
-To dobrze ci zrobi-już chciałam jej przerwać i zaprotestować, jednak ona dodała-projekt widzę za dwa tygodnie.
W tym samym czasie zadzwonił dzwonek. Szybko zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z sali. Dzień doskonały. Lepiej być nie może. Gdy tylko znalazłam się na dziedzińcu usłyszałam za sobą krzyk Brajana.
-Amanda!
O matko. A ten czego chce?
Powoli się odwróciłam. Na szkolnym dziedzińcu aż roiło się od uczniów i rowerów.
-Tak?-Spytałam, gdy tylko Brajan znalazł się obok mnie.
-To kiedy się spotkamy by zrobić projekt?-Spytał poprawiając torbę na ramieniu.
Obejrzałam się dookoła i spojrzałam w kierunku przystanku autobusoqego. Autobusu jeszcze nie było.
-Kiedy ci pasuje?-Spytałam, choć nie miałam zamiaru robić żadnego projektu i spotykać się z Brajanem.
-Dziś-odparł bez zastanowienia.
-Ty tak serio?
-Jak mamy to zrobić, to zróbmy to jak najszybciej.
Jeszcze tylko tego mi brakowało. Robić po lekcjach jakiś projekt z chłopakiem, który jak cała reszta mnie nie lubi.  Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.
-Nie myśl, że chce to robić-odparł widząc moje zdziwienie-ale chce to mieć już za sobą.
Niech mu będzie.
-Dobra. Sobota o jedenastej w...-zatrzymałam się myśląc o miejscu-biblioteka.
Spojrzałam na przystanek autobusowy. Autobus już był. Tak, więc powolnym krokiem ruszyłam w jego stronę, nie dając chłopakowi ani chwili na zastanowienie się nad moją propozycją co do projektu. Nawet się z nim pożegnałam. Nie było po co.
Gdy wróciłam do domu w salonie czekała na mnie moja kuzynka.
-Hej-odparłam, gdy wyszłam do pokoju. Cristal po wypadku nie wyglądała bardzo źle. Miała kilka bandaży, ale to nie wyglądało na nic poważnego. Nawet się ucieszyłam, gdy ją zobaczyłam. Za jej plecami stał oczywiście Tod.
-Hej-odpowiedziała i wróciła do rozmowy z moimi rodzicami. Jak zwykle niezauwarzona poszłam do swojego pokoju. Nigdy nikogo nie obchodziłam. Zawsze byłam sama.
Rzuciłam plecak na podłogę i  położyłam się na łóżku. Chwilę później dostałam wiadomość od Davida. Jego treść lekko mnie przeraziła.
"Spotkajmy się w centrum. Chodzi o anioły."
Szybko wstałam z łóżku, wzięłam czarny sweter i wybiegłam z domu.
Po piętnastu minutach drogi przez miasto byłam na miejscu. Vatagra nie było za dużym miastem. Jedna biblioteka, kino, kilka starych kamieniczek i małych kawiarni, a dookoła lasy. Nic specjalnego.
-Am-usłyszałam krzyk Davida już z drugiego końca ulicy. Szybko do niego podbiegłam.
-Hej-odparłam-co się stało? Co się dzieje z aniołami?
-Glidia i Aker.
Te dwa imiona wystarczyły, by mogły mną wstrząsnąć.
-Mów-odparłam zastanawiając się czy naprawdę chce wiedzieć co się dzieje.
-Glidia ukarze Akera za to co zrobił ze mną i tobą. Dla nas złamał wszelkie zasady.
Przełknęłam ślinę, co przyszło mi z trudem.
-Co go czeka?-Spytałam i poczułam, że do oczu napływają mi łzy. David to zauważył i zwlekał z odpowiedzią.
-Co go czeka?-Spytałam jeszcze raz, mocniej naciskając na każde słowo.
-Zostanie stracony.
-Nie...
Tylko nie to...
Wszystko, tylko nie to...
Poczułam jak łza spływa mi po policzku.
Cały mój świat się zawalił.
Moje serce przestało bić. Przestałam oddychać.
Wszystko przestało mieć znaczenie.
Wszystko...oprócz jednego...
Teraz liczy się tylko jedno...
Muszę pomóc Akerowi.
-Muszę dostać się do Aprilfall-odparłam rozglądając się dookoła, czy nikt mnie nie widzi-Tim.
Anioł pojawił się błyskawicznie, nie to co Aker. Spojrzał na mnie pytająco.
-Musisz zabrać mnie do Aprilfall-odparłam nie tracąc ani chwili.
Nagle poczułam mocny ucisk na ramieniu. Odwróciłam się.
-Nie możesz tego zrobić-odparł David przez zaciśnięte zęby.
Uwolniłam się z uścisku.
-Mogę i zrobię-powiedziałam, a potem zwróciłam się do anioła stróża-idziemy.
W mgnieniu oka znalazłam się po drugiej stronie chmurnych wrót. Tym razem nie upadłam. Robię postępy. Już niedługo, a zacznę je robić i w szkole. Może.

Szalona dziewczyna

niedziela, 26 października 2014

Rozdział dziewiąty


Aker nie wracał już dobre pół godziny. Jak na razie jego plan działał chyba bez kłopotów. Nikt mnie nie widział, czyli wszystko pod kontrolą. Przynajmniej mam taką nadzieję.  Dyskretnie wyjrzałam zza rogu. Ani śladu mojego anioła stróża i Davida.
-Co ty tu robisz?-Usłyszałam za swoimi plecami czyjś głos. Odwrócić się, czy uciekać?
Wzięłam głęboki oddech i powoli zaczęłam się odwracać. Teraz stałam twarzą twarz z jakimś aniołem. Była nim dziewczyna mniej więcej w moim wieku i mojego wzrostu. Jej cera była bardzo blada. Jak każdego anioła. Jej włosy były bardzo długie i miały złocisty kolor. Wyglądał przepięknie. Anioł.
-Co ty tu robisz?-Powtórzyła pytanie i zmrużyła swe zielone oczy.
-Ja...no...ten...-Kurczę, co tu wymyśleć. Nagle pod ścianą zauważyłam zmiotkę. Nie wiedziałam, że anioły zamiatają podłogę, ale nie będę się teraz nad tym zastanawiać.-Ja tu sprzątam.
Dziewczyna spojrzała na mnie z ukosa, a potem wzruszyła ramionami i ruszyła przed siebie.
Odetchnęłam z ulgą. Jak widać zakamarek, który Aker uznał za świetną kryjówkę, wcale taką nie była. Znowu dyskretnie wyrażałam zza rogu. Nic. Przykucnęłam obok ściany, czekając na mojego anioła stróża i przyjaciela. Czas strasznie mi się dłużył.
-Zginiesz....-Usłyszałam nagle czyjś głos. Poczułam zimny powiew. Szybko zerwałam się na równe nogi i zaczęłam się rozglądać. Gdzie nikogo nie mogłam dostrzec. Pomyślałam, że się przesłyszałam, więc znowu usiadłam pod ścianą.
-Zginiesz....-Znowu ten sam głos. Rorzejrzałam się powoli dookoła. Powoli wstałam.
-Wiem co cię wykończy...
Poczułam zimny powiew. W Aprilfall nigdy nie wieje. Zaczęłam się bać.
-Ała!-Wykrzyknęłam nagle łapiąc się za głowę i upadając na podłogę. Dopiero teraz to do mnie dotarło. Ten głos był w mojej głowie-ała!
-Przestań mieszać się w nie swoje sprawy....
Głos był przerażający i zaczął rozsadzać mi głowę.
-Czego chcesz?-Udało mi się spytać.
Głos nie odpowiedział tylko dalej atakował moją głowę.To tak jakbym w głowie miała bombę, która zaraz ma wybuchnąć. Już dużej nie wytrzymam. Muszę to przerwać.
-Aker!-Wykrzyknęłam zataczając się z bólu na podłodze-pomocy! Pomocy...
W tej samej chwili zza rogu wyjawił się Aker...z Davidem.
-Am!-Krzyknął David, gdy zobaczył mnie leżącą na podłodze. Szybo do mnie podbiegł i upadł na kolana tuż obok mnie.
-David-odparłam powoli wracając do życia. Głos zniknął.
-Musimy uciekać-odparł Aker.
Miał rację. Szybko zerwałam się na równe nogi i ruszyliśmy biegiem na chmurnych wrót. Aker oczywiście prowadził, a my trzymaliśmy się tuż za nim.
-Stójcie!-Usłyszałam za naszymi plecami. Chciałam się obejrzeć, jednak David chwycił mnie za rękę, bym biegła szybciej.
Jeszcze tylko kawałek.
Kroki ludzi, którzy nas gonili były coraz bliżej. Dzieliło nas kilka metrów.
-Szybciej!-Krzyknął Aker odwracając się i patrząc czy za nim nadążamy.
Nasze biegnące kroki rozchodziły się echem po całym Aprilfall.
Minęliśmy zakręt. Anioły, które nas goniły były już daleko za nami.
-Aker stój! Będziesz musiał za to dostąpić do sądu!-Dobiegł mnie głos z daleka.
Te słowa mnie zamurowały. Wiedziałam, że dużo ryzykujemy próbując uwolnić Davida, ale nie sądziłam, że aż tak. Zwolniłam kroku, aż w końcu się zatrzymałam. Aker nie może ponieść za to konsekwencji. To był mój pomysł. Jeżeli ktoś za to zapłaci to tylko ja. Dziewczyna, która od zawsze sprawiała kłopoty. Sobie samej i innym.
-Amanda! Co ty robisz!-Krzyknął mój anioł stróż stojący kilka metrów ode mnie. Był kompletnie rozkojarzony.
-Idź-odparłam machając ręką by biegł-zatrzymam ich.
Aker chwilę stał i się nie ruszał. W jego błękitnych oczach dostrzegłam błysk. Odwróciłam się.
Kroki były coraz bliżej.
Wzięłam głęboki oddech. W końcu zrobię to co właściwe.
W tym momencie zza zakrętu pojawiło się kilka aniołów.
-Cholera z zasadami-odparł Aker i podbiegł do mnie.
-Uciekaj z Davidem-odparłam, ale zanim się zorientowałam Aker niósł mnie na rękach. Mój anioł stróż niósł mnie na rękach! Szybko dogoniliśmy Davida i zanim się zorientowałam, byliśmy w moim pokoju. David siedział na łóżku, a Aker nadal trzymał mnie na rękach. Pachniał świerzym powietrzem. Chciałabym, by jeszcze mnie potrzymał w swoich objęciach, jednak on postawił mnie na ziemi. Mówi się trudno, jednak nie to było teraz najważniejsze.
-Dzięki-odparłam poprawiając swoje ciemne włosy-teraz to mi się oberwie. Nie?
-Pogadamy o tym jutro. Dziś porozmawiaj ze swoim przyjacielem, dzięki któremu mieliśmy takie problemy-odparł i rozpłynął się w powietrzu. Wypuściłam powietrze przez usta i odwróciłam się w stronę Davida, siedzącego na moim łóżku.
-Jak dostałeś się do Aprilfall?
Spuscił wzrok.Nie odpowiedział. No to może spróbujemy inaczej.
-Widzisz anioły tak jak ja?
Pokręcił głową.
-Od dawna?
-Po co w ogóle te pytania?-Odparł podnosząc swoje piwne oczy.-Znasz przepowiednie o Złotym Dziecku?
Pokręciłam głową. Wiedziałam dużo rzeczy związanych z Aprilfall, ale nigdy nie słyszałam o jakieś przepowiedni. Nawet nie wiedziałam, że jakies są.
-Ta przepowiednia narodziła się na samym początku powstania królestwa aniołów. Ich wyrocznia-Danna-zapowiedziała narodziny dziecka, które wszystko odmieni i od niego będzie zależeć to, czy anioły przetrwają, czy nie.
-I...?-Spytałam zdziwiona. Co ta przepowiednia ma do tego wszystkiego. Przecież to nie trzyma się wszystkiego.
-Dziecko będzie miało do końca swego życia kontakt z wyrocznią. Jak je rozpoznać? Dziecko w czasie narodzin otrzyma niebieską bliznę na nadgarstku, w kształcie skrzydeł.
W tym momencie zdjął czarną bandamkę, którą nosił zawsze na tej samej ręce. Moim oczom ukazało się niebieski znamie. Tak jak powiedział.
-Skąd wiesz o tej przepowiedni?-Spytałam o to, bo tylko to przyszło mi do głowy.
-Od babci-odparł-była taka jak ty.
Czyli nie jestem sama? Są ludzie, którzy widzą to co ja?
-Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej?-Spytałam. Poczułam się urażona. Ja mówię mu o wszystkim, a on nie powiedział mi o sprawach, które dotyczą także mnie.
Spojrzał mi prosto w oczy.
-Nie wiem-odpowiedział i wzruszył ramionami -pójdę już. Jesteś chyba zmęczona. Powinnaś odpocząć.
Miał rację. To było za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Potrzebowałam odpoczynku, zwłaszcza, że nie przespałam tez kilku nocy. Sen był mi potrzebny.
-Pa-odparłam, gdy David stał już w drzwiach.
-Pa-powiedział i pomachał mi na pożegnanie.
Tuż po jego wyjściu zasnęłam. To była pierwsza noc, której mogłam spokojnie spać. Przynajmniej tak mi się wydawało. Około północy znów poczułam zimny powiew i usłyszałam ten przerażający głos.
-Za bardzo się mieszasz w nasze sprawy...
Szybko usiadłam na łóżku, łapiąc się za głowę.
-Czego chcecie?-Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Przestań...Albo komuś stanie się coś złego...sen to kuzyn śmierci...
-Co?
Głos coraz mocniej błądził w mojej głowie, aż po chwili zniknął. Szybko zapaliłam lampkę stojącą na podłodze. Dokładnie się rozejrzałam.
-Aker-wyszeptałam.
Pojawił się błyskawicznie. Miał rozczochrane włosy, co jeszcze bardziej dodawalo mu uroku.
-Hej-wyszeptałam.
-Hej-odparł.-Co u ciebie?
-Nic ciekawego, tylko nie mogę spać. Pomyślałam, że możemy pogadać.
Na chwilę zapanowała cisza. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć, jednak ja po chwili musiałam zadać pytanie, które trochę mnie męczył.
-Jak to możliwe, że mogłeś mnie dotknąć?
Odparł bez chwili wahania.
-Po prostu. Prawda jest taka, że anioły mogą dotykać ludzi, ale zasady na to nie pozwalają. Musimy trzymać się od was z daleka.
Czyli ta sprawa już wyjaśniona.
-A...-zaczęłam niepewnie-a to co mi powiedziałeś jak mnie zostawiłeś w tym zakamarku?
-Amanda...ja...-Zaczął.
Moje serce na chwilę się zatrzymało. Tak jakby czas również się zatrzymał.
-Jestem twoim aniołem od szesnastu lat. Prawda?
Przytaknęłam.
-Dość długo-odparł i uśmiechnął się pod nosem-sądzę, że powinnaś zmienić anioła stróża. Tak będzie lepiej.
-Co!?-Wykrzyknęłam i podbiegłam do niego.
-Ja już nie mogę się tobą opiekować-odparł i zniknął.
Nie, nie, nie. Inny anioł stróż? To nie wchodzi w grę. Wszystko tylko nie to.
Kolejna nieprzespana noc.
Następnego dnia nie poszłam do szkoły .Rodzice stwierdzili, że żle wyglądam. Mieli rację.  Wiele nieprzespanych nocy dały się we znaki. Miałam strasznie podkrążone oczy i mało co myślałam. Następne dni wcale nie wyglądały lepiej. Kiedy Aker powiedział, że już nie będzie się mną opiekował, przestałam jeść. Byłam rozpaczona. Anioł, którego znałam szesnaście lat, tak po prostu mnie zostawił. Przecież tak się nie robi. Nie można porzucić człowieka, którego zna się tak długo, i którego się prawdopodobnie kocha...

Szalona dziewczyna

środa, 22 października 2014

Rozdział ósmy


W nocy nie mogłam spać. Cały czas myślałam o Davidzie. Jak on w ogóle dostał się do Aprilfall? Musiałby...widzieć anioły, tak jak ja. To nie może być prawda. Powiedziałby mi.
Przekręciłam się na prawy bok i teraz patrzyłam na ścianę. Muszę wrócić do Aprilfall. Muszę mu pomóc.
-Aker-wyszeptałam wstając z łóżka.
Pojawił się natychmiast. Zdumiewające.
-Muszę wrócić po Davida-odparłam zakładając buty.
-Nie-odparł-nie możesz. Zasady nie pozwalają.
Spojrzałam na niego z ukosa.
-Jakie kurde zasady!-wykrzyknęłam, ale szybko się opanowałam. -Jakie kurde zasady Aker. Czemu zawsze o wszystkim wiem ostatnia?
Odwrócił wzrok.
-Ale zawsze o czymś wiesz-odparł uśmiechając się.
 Od kiedy to on jest taki zabawny?
Chyba zauważył, że się zdenerwowałam, bo po chwili dodał:-Nie możesz tam wrócić. To nic nie da.
-Czemu do cholery to nic nie da. Tam został mój przyjaciel i ja muszę go uratować-odparłam przez zaciśnięte zęby.
Pokręcił głową.
-Amando zasady nie pozwolą.
Teraz to się wkurzyłam. On cały czas mówi o tych zasadach.
-Jakie zasady? Chodzi o te błękitne zasady?-Spytałam, chociaż dobrze wiedziałam, że to o to chodzi.
Na jego twarzy namalowało się zdziwienie.
-Skąd wiesz? Jak?
I tu go mam. Uśmiechnięłam się.
-No popatrz. To te wspaniałe zasady-odparłam krzyżując ręce.
-Skąd wiesz?-Wysyczał Aker przez zaciśnięte zęby.
-Chyba zapominasz kim jestem-powiedziałam i się uśmiechnięłam-jestem tą dziewczyną, która zawsze dowie się tego, czego chce.
Zaniemówił.
-To, po co cały czas chcesz, bym powiedział ci o tych zasadach, skoro wiesz?-Spytał wstrząśnięty.
-Bo chce to usłyszeć od ciebie. Od mojego anioła stróża, który ma się mną opiekować.
-No właśnie-odparł pewniej-mam się chronić. Dlatego nie zabiorę cię do Aprilfall.
I zniknął. Powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że to idzie mu najlepiej.
Tej nocy już nie mogłam zasnąć. Aker mnie zostawił, zresztą jak zwykle, a David został w Aprilfall.
O szóstej rano zadzwonił budzik, ale to nie było potrzebne. Już od godziny siedziałam przy biurku i odrabiałam lekcje. To dopiero nowość.
Powolnym krokiem podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarne spodnie i szarą koszulkę z przekreślonym napisem Angel.
Nie zjadłam śniadania, co potem okazało się błędem.
W drodze do szkoły rozmyślałam o Davidzie. Martwiłam się o niego. Nie miałam zielonego pojęcia, co robi się z ludzmi w Aprilfall. Nigdy nie byłam tam dłużej niż dwie godziny.
Autobus się zatrzymał. Wysiadałam i zauważyłam Akera na szkolnym dziedzińcu. Oprócz niego był tylko jakiś pierwszoklasista.
Szybko do niego podeszłam.
-Co ty sobie wyobrażasz!-krzyknęłam.
-Amanda ciszej-odparł rozglądając się.
-Masz mnie zabrać do Aprilfall!-nie przestawałam krzyczeć-Teraz!
Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że pierwszoklasista, którego widziałam wcześniej, dziwnie się na mnie patrzy.
-No co-odparłam rozkładając ręce-nie widziałeś nigdy jak ktoś rozmawia z...powietrzem?!
-A z tobą jeszcze pogadam-powiedziałam do Akera i ruszyłam w stronę wejścia do szkoły.
Dzwonek będzie za pięć minut. Pierwszy raz nie spóźnię się na lekcję. Co się ze mną dzieje?
W przeciwieństwie do tego co wydarzyło się w nocy i rano na szkolnym dziedzińcu, ten dzień był całkiem udany.
Mina mojej nauczycielki od matematyki, gdy wyszłam do sali niespóźniona, była bezcenna, a gdy dowiedziała się, że jestem przygotowana do lekcji to aż się przeżegnała. Odczucia pozostałych  nauczycieli były podobne. Wszyscy się dziwili, że odrobiłam zadania domowe. Jednak najlepiej zareagował sor Cancarasie. Chciał zadzwonić do moich rodziców i zapytać się, czy nie mam siostry bliźniaczki, której każe chodzić za siebie do szkoły.
Dzień doskonały, jednak zaraz po przekroczeniu progu wejściowych drzwi, przypomniałam sobie o wszystkich problemach i zaczęłam myśleć. Do Aprilfall można się dostać tylko z aniołem, ale nie musi to być twój stróż. Skoro Aker nie chce mnie tam zabrać, zrobi to ktoś inny.
Szybkim biegiem z powrotem wróciłam do szkoły. Wchodząc do łazienki dokładnie się rozejrzałem. Nigdzie nikogo nie ma.
-Tod-wyszeptałam. Nic. Znowu, trochę głośniej. Nic.
-Co się z nimi dzieje!-Krzyknęłam i wyszłam z łazienki trzaskając za sobą drzwiami.
Autobus oczywiście na mnie nie poczekał. No cóż. Muszę wrócić do domu na pieszo.
Po półgodzinie byłam już na miejscu. Na podjeździe dostrzegłam samochód policyjny. Wchodząc do domu usłyszałam stłumioną rozmowę. Zdjęłam buty i wyszłam do salonu. Przy stole siedziali moi rodzice i policjant. Mały, lekko łysy, noszący okulary. Od razu widać, że nie zajmuje się jeżdżeniem od domu do domu. Jego praca opierała się raczej na przeglądaniu papierów. Tylko co on tu robi. Przecież ostatnio nic nie zrobiłam. Chyba.
-Witaj Amando-odparła mama na mój widok-dzwonili do nas ze szkoły. Dziś podobno dziwnie się zachowywałaś.
O matko...Raz odrobisz lekcje i od razu masz policję w domu.
-A on co tu robi?-Spytałam pokazując na policjanta palcem.
-Witaj-zaczął poprawiając okulary-jestem Harry Bert i chcę z tobą porozmawiać o twoim zachowaniu.
Nauczyciele twierdzili, że byłaś dziś bardzo szczęśliwa.
O czym on gada?
-I co w związku z tym?
-Nauczyciele twierdzą, że bierzesz narkotyki.
To mnie zamurowało. Nie uczysz się-źle. Uczysz się-jeszcze gorzej.
-Oni myślą, że ćpam?! Raz odrobiłam lekcje i byłam przygotowana do lekcji. Zaczęłam się zmieniać na dobre, a oni myślą, że ćpam?! To co myśleli wcześniej?!
Szybko wybiegłam z salonu.
-Amanda!-Usłyszałam krzyk mojego taty, ale ja się nie zatrzymałam-Amanda wracaj!
Trzasnęłam drzwiami tak mocno jak tylko to było możliwe.
-Walcie się!-Krzyknęłam i włączyłam wieżę stereo.
Z salonu dobiegły mnie słowa mamy i taty przepraszających policjanta.
Jeśli oni myślą, że ćpam, to co oni myśleli o mnie wcześniej? Ludzie w szkole raczej mnie nie lubią. Uważają mnie za dziwadło, słuchające metalu i ubierające się na czarno. Nikt do mnie nie gada, a mi raczej to nie przeszkadza. Mam Davida i Cyntie. I oczywiście Akera. Akera, który jest wkurzający, ale w końcu to mój anioł stróż. Rodzice też się mną nie przejmują. W końcu jestem tą adoptowaną. Pewnie już wiele razy myśleli, żeby mnie oddać.
-Hej-usłyszałam Akera-gotowa, by uratować Davida?
-Co?-Zapytałam zdziwiona. Poprzedniej nocy był przeciwny temu pomysłowi, a teraz sam przychodzi, by zabrać mnie do Aprilfall. Widać, że nie tylko ja się zmieniam.
-Chodź. Nie ma czasu-odpał.
-Ale...Co?-Spytałam coraz bardziej zdziwiona.
Aker przewrócił oczami.
-No chodź. Zaraz będzie tu Glidia. Pośpiesz się-odpowiedział i oboje znikliśmy w chmurnych wrotach.
On oczywiście wylądował idealnie, a ja znowu upadłam na kolana. Będzie trzeba opanować jakąś technikę.
-Pomógłbym ci wstać, ale wiesz-odparł, gdy zobaczył jak niezdarnie podnoszę się z podłogi.
-Nie no, spoko-powiedziałam otrzepując spodnie-będzie trzeba znieść tą zasadę. To głupie.
Aker uśmiechnął się pod nosem, ale nic nie powiedział, tylko ruszył prosto przed siebie, a ja poszłam za nim.
-Aker. Wiesz dokąd idziesz?-Spytalam po dłuższej chwili.
On jednak nie odpowiedział, a ja cały czas szłam za nim.
Przeszliśmy chyba cały Aprilfall, zanim Aker się zatrzymał i odwrócił się do mnie. Jego błękitne oczy błyszczały jak nigdy.
-Teraz tu poczekasz-odparł.
-Co?-Spytałam rozkojarzona-co?
-Poczekasz tu.
-Nie-odparłam zdeterminowanym głosem-nigdzie nie będę czekać.
-Musisz.
-Czemu?
-Amando zrób to jeśli chcesz pomóc Davidowi-odparł, a w jego głosie było słychać, że moje pytania zaczęły go wkurzać. Odwrócił się i wyjżał zza rogu.
-Idę z tobą. Nic mi się nie stanie-odparłam stając przed nim.
-Proszę zostań. Stój tu na straży...
-Nie-przerwałam mu. Nie odpuszczę.-Czemu nie mogę iść z tobą?
Spojrzał mi prosto w oczy i odgarnął kosmyk swoich ciemnych włosów z czoła.
-Bo to niebezpieczne, a ja nie chcę cię stracić. Na pewno nie w taki sposób-odparł i zniknął za rogiem, a ja stałam i cały czas słyszałam w głowie jego słowa.

Szalona dziewczyna

wtorek, 14 października 2014

Rozdział siódmy


Glidia podeszła do aniołów i trzymanej przez nich osobę, a ja bacznie obserwowałam co teraz się wydarzy. Naczelna aniołów dokładnie przyjrzała się intruzowi. Potem złapała go włosy i szarpała jego głowę do góry. Usłyszałam syk bólu.
Wydałam cichy pisk i momentalnie zakryłam usta ręką.
Glidia zwróciła się w moją stronę.
-Czyli nie znasz tego człowieka?-Spytała z uśmiechem na twarzy.
Spojrzałam na Davida. Nie wiedziałam co powiedzieć. Skłamać czy powiedzieć prawdę.
Minęło jeszcze kilka długich chwil aż przecząco pokręciłam głową.
Glidia spiorunowała mnie wzrokiem. Nie takiej odpowiedzi oczekiwała.
-No cóż-odparła nadal trzymając Davida za włosy. -Zabierzcie go tam, gdzie potrzeba.
Spojrzałam mu prosto w oczy. Nie widziałam w nich nic.  Jakby to nie był ten sam chłopak, którego znałam. Jakby był kimś innym.
Glidia znowu usiadła za biurkiem.
-Usiadź-odparła i wskazała mi ręką krzesło. Popatrzyłam na nie jak bym nigdy wcześniej czegoś nie widziała.
-Nie-odparłam i wyszłam z sali.
-Stój!-Krzyknęła za mną, jednak ja się nie zatrzymałam. Szłam i nie zwracałam uwagi na nic.
-Aker!-Wykrzyknęłam i czekałam na pojawienie się mojego anioła stróża. Nic. -Aker!
Nagle moją drogę odcięli mi ci sami aniołowie, którzy wcześniej wprowadzili do sali Davida.
-Co jest?-Odparłam zła i ruszyłam na nich z myślą, że uda mi się przecisnąć.
-Aker!
Nic. Zawsze kiedy jest potrzebny to nigdzie go nie ma.
Nagle poczułam silny ucisk na ramieniu. Aniołów stróż nie może cię dotknąć, ale anioł strażnik już może. Kto to ustalał? Uścisk zacisnął się jeszcze mocniej.
-Puszczaj!-Wykrzyknęłam i próbowałam się uwolnić.
W tym momencie nadeszła Glidia z tym swoim wstrętnym uśmieszkiem.
-Nie możecie mnie tu trzymać!-Wykrzyknęłam jej prostu w twarz nadal się szarpiąc-Nie masz do tego żadnych powodów!
-Owszem mogę cie tu trzymać i mamy do tego podstawy.
-Aker!
-On ci nie pomoże-odparła, odwracając się do mnie plecami-nie może. Zna zasady. Nie to co inni.
I w tym momencie pojawił się mój anioł stróż, który bardzo szybko pozbył się aniołów, którzy mnie trzymali. Poruszał się tak szybko, że ledwo mogłam zrozumieć co się dzieje.
-Szybko!-Krzyknął w moją stronę i ruszyliśmy do chmurnych wrót.
-Stój!-Krzyczała za nami Glidia-Znasz zasady Aker!
Trochę nam zajęło zanim odnaleźliśmy się w labiryncie korytarzy. Biegliśmy to w prawo, prosto.
-Tędy-odparł Aker wskazując korytarz po lewej.
-Super, że tak szybko się pojawiłeś-odparłam, biegnąc za nim, ledwo łapiąc oddech.
-Potem pogadamy. Teraz biegnij.
W tej sprawie akurat miał rację. Musieliśmy szybko uciekać. Przebiegliśmy jeszcze kilka korytarzy, aż w końcu ukazały nam się chmurne wrota.
Aker zniknął w nich pierwszy, potem ja. Mój anioł oczywiście wylądował idealnie na nogach, ja natomiast Upadłam na ziemię.
-Nic ci nie jest?-Spytał Aker nachylając się nade mną.
-Nie udawaj, że cię to obchodzi-odparłam wstając  z podłogi.
-Am...-Zaczął, ale ja mu przetrwałam.
-Po co mnie tam przeprowadziłeś? Po to, by pokazać mi, że nie mam już nikogo komu mogę ufać?! To mi chciałeś udowodnić? Że mój przyjaciel był intruzem?
Nie odpowiedział. Staliśmy tak w milczeniu. Minęło kilka długich chwil. W moim pokoju było słychać tylko ciężkie oddechy.
Aker po chwili zniknął.
-Tak-krzyknęłam siadając na łóżku i krzyżując ręce-najlepiej. Niech mój anioł stróż zostawi mnie samą. Przecież od tego właśnie jest!

Szalona dziewczyna

niedziela, 12 października 2014

Rozdział szósty


 Siedziba aniołów to nie niebo, jak wielu ludziom się wydaje. Aprilfall nie jest miejscem pełnym obłoków chmur. Wygląda raczej jak poczta. Dużo białych pomieszczeń i wiele papierów. Byłam tu około trzech razy. Nie pytajcie czemu. Tak, więc jest to mój czwarty raz. Inni będąc tu tyle co ja, nie czują się w Aprilfall jak w domu. Ja natomiast tak. Znam każde pomieszczenie jak własną kieszeń. Mam nawet plan całej siedziby, który jest do niczego, bo bez anioła nie przejdę przez chmurne wrota, a z byle powodu też się tu nie bywa.
-Co się dzieje?-Spytałam Akera od razu po przekroczeniu chmurnych wrót.
-Są dwa powody-odparł.
-Okay-odparłam i zapytałam-Pierwszy?
Aker przez chwilę nie odpowiadał. Zastanawiałam się co mogło się wydarzyć. Przecież włamanie się do Aprilfall nie mogło być aż tak bardzo ważne. Anioły radziły sobie, gdy  miały gorsze problemy.
-Z Cristal jest gorzej.
Zamknęłam oczy. Powoli przełknęłam ślinę.
-Przecież dopiero wczoraj się widziałyśmy-odparła i poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
Aker podszedł do mnie i próbował mnie przytulić, jednak to niemożliwe. Twój stróż nie może cię dotknąć.
Spod moich zaciśniętych powiek wypłynęła łza i ściekła po policzku.
Trochę mi zajęło zanim się opanowałam. To, że nie lubiłam swojej kuzynki, nie znaczy, że się o nią nie martwiłam.
Delikatnie wypuściłam powietrze przez usta.
-Chcesz wrócić?-Spytał Aker.
-Nie-odparłam, otwierając oczy-Drugi powód?
Aker na chwilę zaniemówił i odsunął się ode mnie.
-Amanda Kress?-Usłyszałam głos za swoimi plecami. Od razu go poznałam. Glidia. Naczelna wszystkich aniołów.
-Po co to pytanie?-Odparłam, powoli powracając się do niej.
-Nie rozumiem-odparła zaskoczona.
-Po co się pytasz kim jestem, skoro dobrze to wiesz.
-Masz rację. Tyle z tobą problemów-odparła i odwróciła się-Za mną proszę. Musimy porozmawiać.
Nie chętnie poszłam za nią, zerkając czy Aker będzie mi towarzyszył. On jednak stał i odprowadzał mnie wzrokiem. Z jego spojrzenia mogło się wyczytać tylko jedno słowo "przepraszam".
Szłyśmy przez wiele wiele korytarzy. Glidia szła przede mną, a ja dokładnie obserwowałam każdy jej ruch. Z Glidią nigdy nic nie wiadomo. Będąc tu już kilka razy i z nią rozmawiając, dobrze znałam jej charakter.   Naczelna aniołów była bardzo wysoka, miała ciemno, brązowe włosy, czarne oczy i śnieżnobiałą cerę. Wyglądała niczym księżniczka, jednak jej charakter wcale tego nie potwierdzał.
Po przejściu przez labirynt korytarzy i drzwi, zatrzymałyśmy się przez białym wejściem.
-Wejdź i usiądź na krześle przy biurku-odparła otwierając drzwi.
Powolnym krokiem weszłam do sali, która była cała biała. Tu wszystko ma ten kolor.
-Czy jesteś wobec nas lojalna?-Zapytała Glidia, siadając po drugiej stronie biurka i mierząc mnie dokładnie wzrokiem.
-Co?
-Czy ktoś wie, że nas widzisz? Ktoś wie o chmurnych wrotach?
-Nikt o was nie wie-skłamałam. Nie mogłam jej powiedzieć o Davidzie.
Glidia się uśmiechnęła. Nie dobrze. Bardzo nie dobrze. O co mogło jej chodzić. W kłamaniu  byłam przecież mistrzynią.
-Czyli nie znasz tego człowieka?-Odparła wstając z krzesła i otwierając drzwi.
Powoli się odwróciłam.
Do sali weszło dwóch wysokich i dobrze zbudowanych aniołów, którzy trzymali dobrze znaną mi osobę. Osobę, po której nigdy bym się nie spodziewała, że zakradnie się do Aprilfall.

Szalona dziewczyna

wtorek, 7 października 2014

Rozdział piąty


Po dwóch dniach spędzonych w szpitalnym łóżku, w końcu zostałam wypisana do domu. Przez te dni odwiedziło mnie tyle ludzi, że aż ja sama byłam zdziwiona. Byli u mnie rodzice, David, kilka osób ze starej szkoły, odwiedził mnie nawet Tod.
Oczywiście cały czas przy moim łóżku czuwał Aker. Prawie w ogóle nie znikał.
-Co o tym sądzisz Amando?-Ozwał się głos mojej mamy w samochodzie.
-Słucham?-Odparłam zdziwiona, spoglądając na nią.
Odwróciła głowę i spojrzała na mnie.
-Razem z tatą sądzimy, że powinnaś przez kilka dni odpocząć i nie chodzić do szkoły.
Otworzyłam szeroko oczy. Nie sądziłam, że moi rodzice kiedykolwiek to powiedzą. Zawsze chcieli bym niezależnie od wszystkiego chodziła do szkoły.
Spojrzałam na Akera siedzącego obok mnie. Kiwnął głową na znak, że to dobry pomysł.
-Okay- odparłam nie odrywając wzroku od mojego anioła stróża.
Po kilku minutach jazdy ze szpitala byliśmy na miejscu. Na początku nie poznałam swojego domu. Był cały czarny od dymu. Wewnątrz wcale nie wyglądał lepiej. To było coś straszliwego. Wszystkie meble, pamiątki spłonęły. Powolnym krokiem ruszyłam do swojego pokoju. On chyba jako jedyny wyglądał normalnie. Jedynie sufit był lekko czarny.
Rzuciłam swoją torbę gdzieś w kąt, a sama położyłam się na łóżku.
Nawet nie zdarzyłam dobrze się ułożyć kiedy usłyszałam krzyk swojego taty.
-Amando. Przyszła Cyntia.
-Co!?-Wykrzyknęłam naprawdę mile zdziwiona.
Cyntia była moją najlepszą koleżanką w moim poprzednim gimnazjum. Zawsze miałyśmy o czym gadać i z czego się śmiać, niestety moi rodzice jej nie lubili. Sądzili, że ma na mnie zły wpływ, chociaż nigdy z nią nie rozmawiali. Świadczył o tym sam wygląd. Średniej długości włosy zafarbowane na niebiesko, czerwone koszulki, czarne spodnie i martensy. Moim zdaniem powinni się do niej przyzwyczaić. Przecież ja ubieram się tak samo.
-Hej-usłyszałam głos Cynti wyłaniającej się zza drzwi.
-Cześć-odparłam i zerwała się z łóżka. Podbiegłam do niej i mocno się przytuliłyśmy.  Za nią oczywiście stał jej anioł stróż. Idealnie panujący do niej. Był bardzo wysoki w czarnym płaszczu. Twarzy nigdy nie udało mi się dostrzec. Dyskretnie mu pomachałam. Żadnej reakcji. Normalka.
-Co u ciebie?
-Nic ciekawego. W tym nowym gimnazjum same nudy-odparłam siadając na łóżku.
-U mnie za to jest bardzo zabawnie, ale bez ciebie to już nie to samo-westchnęła Cyntia.
-Co tym razem zrobiłaś?-Spytałam zaciekawiona.
-W tym semestrze akurat nic, ale w zeszłym się działo -zaczęła opowiadać Cyntia.-Pamiętasz tą nauczycielkę od maty?
-Tą taką wredną?
Moje pytanie było bez sensu. Wszystkie nauczycielki od matematyki w gimnazjum są wredne.
-Tak, tą-odparła Cyntia.-W nocy włamałam się do szkoły i na drzwiach od jej sali napisałam czerwoną farbą wielkie CB. Jej mina była bezcenna.
-Żałuję, że nie robimy już tego razem-odparłam ze smutkiem.-A czemu akurat B? Bo C to Cyntia.
-Był ze mną Braian-odparła Cyntia i w tym momencie zadzwonił jej telefon. Rozmawiała ze trzy, dwie minuty, a gdy skończyła rozmawiać powiedziała, że musi już iść. Tak, więc pożegnałyśmy się, a ona obiecała, że jeszcze mnie odwiedzi.
Znowu położyłam się na łóżku. Jednak ponownie nie mogłam nawet zasnąć, bo w moim pokoju pojawił się Aker. Nie wyglądał na szczęśliwego. Znowu miał podkrążone oczy. To zły znak. Szybko zerwałam się z łóżka.
-Musisz nam pomóc-odparł.
Kiwnęłam głową i oboje znikliśmy w chmurnych wrotach.

Szalona dziewczyna

sobota, 4 października 2014

Rozdział czwarty


Leżę na podłodze. Zemdlałam. Zabrakło mi powietrza aby wydostać się z pożaru, który pojawił się nie wiadomo skąd. Czy komuś w ogóle udało się wydostać?
Powoli odzyskuje przytomność. Słyszę jakieś stłumione dźwięki. Próbuję otworzyć oczy. To na nic. Nie dam rady. Są zbyt ciężkie.
-Dasz radę Amando-słyszę głos. Jest w mojej głowie.
-Nie mogę-odpowiadam całkiem żywo jak na swój stan.
-Znajdź siłę.
Próbuję poruszyć głową. Chyba się udaje, ponieważ czuję silny ból.
-Mamy ją pod stałą obserwacją-słyszę już coraz wyraźniej. Teraz muszę tylko otworzyć oczy.
Powoli podnoszę powieki. Wydają się bardzo ciężkie. Uderza mnie bardzo jasne światło. Widzę biały sufit, a obok mnie stoi jakąś maszyna.
-Hej-słyszę nagle czyjś głos i od razu go rozpoznaję. David.
-Hej-nawet to proste słowo sprawia mi lekki ból.
-Pytanie jak się czujesz jest chyba nie potrzebne, co? Jak uważasz?-Uśmiecha się i pochyla się bliżej mojej twarzy. Ja również się uśmiecham.
-Jesteś samolubny-pryskam.-Zawsze myślisz tylko o sobie.
David wybucha śmiechem. Lubimy się tak kłócić. To całkiem niezła zabawa.
-Ja samolubny?-Pyta i krzyżuje ręce na piersi.
Uwielbiam go. Zawsze mogę na niego liczyć. Nigdy też mnie nie wydał.Dzięki niemu mogę zapomnieć o wszystkich swoich problemach, ale życie to nie bajka. Czas wracać do rzeczywistości i zadać pytanie, które może nie mieć dobrej odpowiedzi.
-Co z moimi rodzicami?-Pytam i uważnie obserwuję jego twarz. Dobrze wiem kiedy kłamie. David chwilę się  zastanawia nad odpowiedzią. To zły znak. Gdzie w ogóle podział się Aker. Powinien tu być. W końcu to mój anioł stróż.
-Wszystko z nimi dobrze. Udało im się uciec-odpowiada po chwili. Co za ulga.
-Ale z Cristal jest gorzej. Kiedy uciekała spadła na nią belka. Ma połamane żebra i wstrząśnienie mózgu.
To nie może być prawda. To nie jest prawda. To tylko jakiś koszmar. Cristal. Ta wredna kuzynka, której tak bardzo nie lubię ma wstrząśnienie mózgu. To tylko zły sen. Zaraz się obudzę i znowu będziemy się kłócić. Przełykam śline i zadaje kolejne pytanie.
-Jak doszło do pożaru?
-Policja cały czas sprawdza co się stało-odpowiada, choć ja, on i Aker dobrze wiemy skąd ten pożar.
W tym momencie pojawia się mój wspaniały stróż. Jest przygnębiony. Oczy ma zaczerwienione co u aniołów rzadko się zdarza.
-Musisz odpocząć-mówi David i wstaje z krzesła.
-Dzięki, że przyszedłeś-odpowiadam zanim zdąży jeszcze wyjść z sali.
Podnoszę wzrok na biały sufit i zaczynam się w niego wpatrywać. Nawet nie zauważam kiedy Aker zajmuje dawne miejsce Davida.
Przez dłuższą chwilę nic nie mówi. Obydwoje spędzamy kolejne minuty w milczeniu. Każde z nas boi się przerwać tą ciszę.
-Będzie żyć-w końcu mówi mój anioł. Patrzę na niego pytającym wzrokiem. Dziś już nie myślę.
-Cristal-dodaje po chwili.
-Skąd wiesz?
-Jestem aniołem-odpowiada i się uśmiecha.-Zapomniałaś?
Ja również się uśmiecham i znowu wpatruję się w śnieżno biały sufit i zastanawiam się czy mogę życie jest warte tego wszystkiego. Nasza trójka dobrze wie skąd wziął się tak nagle ten pożar. Wywołała go ta sama osoba, która odkryła chmurne wrota i dobrze wie, gdzie mnie znaleźć.
To jest wojna. Wojna, w której nikt oprócz aniołów nie powinien ucierpieć, a na pewno nie Cristal.
To wojna, którą podejmę. To wojna pomiędzy życiem a śmiercią.

Szalona dziewczyna

Rozdział trzeci


-Znowu zostawili mnie samą-westchnęłam i rzuciłam się na łóżko.
Z salonu nadal dochodziły śmiechy i rozmowy. Usiadłam przy biurku z pomysłem odrobienia lekcji. Na próżno. Nigdy nie odrabiałam lekcji i nie miałam zamiaru tego zmieniać. Zawsze byłam dzieckiem, które lubiło sprawiać problemy. Chodziłam do czterech różnych podstawówek, bo z każdej mnie wywalali. Z gimnazjum jest podobnie. To już moje drugie. Z tamtego zostałam wydalona, ponieważ w nocy włamałam się do szkoły. Dla zabawy.
Nagle usłyszałam dźwięk swojej komórki. To David.
-Hej-rzuciłam, gdy tylko odebrałam.
-Hej. Co u ciebie?-Usłyszałam w odpowiedzi.
-Oprócz tego, że w salonie mam potwora, i że anioły mają problem to chyba dobrze. A co tam u ciebie? Jak twoja siostra? Nadal...-Nie dokończyłam, bo David mi przerwał.
-Nadal się tnie?-Westchnął.-Tak. Próbowałem z nią rozmawiać, ale ona nie chce.
-Może ja z nią pogadam-zaproponowałam, choć wiedziałam, że to nie najlepszy pomysł. Ellie nigdy mnie nie lubiła i nie mogła uwierzyć jak David może się ze mną przyjaźnić.
-To nie jest dobry pomysł-odparł i w tym momencie pojawił się Aker.
Dałam mu znak ręką, by poczekał. Kiwnął głową.
-Coś wymyślimy. Obiecuję-odparła. Wiedziałam, że to go nie przekona i dalej będzie się martwił.  W końcu tu chodzi o jego siostrę.
-Wiem, że ona przestanie. Pytanie tylko kiedy-odparł.-Do jutra Am.
-Do jutra-odparłam i się rozłączyłam.
Aker siedział na moim łóżku i się mi przyglądał.
-Co znowu?-Spytałam.-Co znowu zrobiłam?
-Nic-odparł mój anioł stróż.
Nagle usłyszałam krzyki dochodzące z salonu. Szybko ruszyłam w stronę drzwi od mojego pokoju.
Otwierając je uderzył mnie kłęb czarnego dymu. Czarna sadza rozpoczęła gromadzić się moim pokoju. Zaczęłam się dusić. Nic nie widziałam.
"Muszę się stąd wydostać"-pomyślałam i ruszyłam przed siebie, cały czas się dusząc i potykając się na każdym stopniu schodów.
-Amanda!!!-usłyszałam krzyk, jednak nie mogłam go rozpoznać.
-Amanda-znowu ten sam głos.
W kłębie czarnego dymu zaczyna mi braknąć powietrza.
-Idź prosto Amando-powiedział Aker.
-Nie mogę-odparłam. I teraz znowu pomyślałam, że to jednak szkoda, że anioł nie może się dotknąć. Takie przepisy. A zresztą anioł jest duchem, więc...
-Idź prosto-rozkazał anioł.
Braknie mi powietrza.
Duszę się.
To koniec.
Koniec wszystkiego.
Nie sądziłam, że nadejdzie tak szybko.
-Nie mogę...-odparłam i upadłam na podłogę.

Szalona dziewczyna

czwartek, 2 października 2014

Rozdział drugi


-Chciała spalić swoje akta szkolne-odparła anioł coraz bardziej zażenowany całą sprawą.
-Muszę z nią porozmawiać-powiedziałam i ruszyłam w stronę Sam.
Stała oparta o parapet i obserwowała ludzi za oknem.
-Co ty tam robiłaś?!-Spytała oburzona. Cała ona.
-Miałam coś do załatwienia-odparłam i niechętnie się uśmiechnięłam. Jej anioł stróż też już zdąrzył do nas dołączyć.
-Amanda...-zaczęła niepewnie, ale ja jej przerwałam.
-Nie pomogę ci-i odeszłam.
Gdy znalazłam się już na dziedzińcu szkolnym usłyszałam bardzo znajomy mi głos.
-Jesteś bardzo niepoprawna.
-A ty jesteś bardzo wkurzający-odparłam i spojrzałam na swojego anioła stróża i znowu pomyślałam, że trafił mi się wyjątkowo przystojny. Chłopak w moim wieku, ciemne włosy i błękitne oczy.
-Czemu jej nie pomożesz?
-Na prawdę? Sam dobrze wiesz. Prześladuje mnie od podstawówki. Raz na wycieczce przywiązała moją nogę do sznurka i spuściła mnie do studni. Oczywiście nie poniosła konsekwencji, bo jej tatuś przekazał na rzecz szkoły pokaźną sumę pieniędzy. Innym razem zamknęła mnie w szkolnej toalecie. Moje krzyki usłyszała dopiero woźna, po trzeciej lekcyjnej. Więcej przykładów? - Spytałam, patrząc czy nikt mnie nie widzi.
-Nie możesz tak postępować. To źle  się skończy. Jakbyś z nią szczerze porozmawiała, może wszystko między wami by się wyjaśniło.
Ironicznie westchnęłam.
-To się źle skończy, bla, bla, bla.
Powolnym krokiem opuściliśmy szkolny dziedziniec i zblirzaliśmy się na przystanek autobusowy.
-Ciężka jest z tobą ta moja praca-odparł mój anioł, zwieszając głowę.
-Ale to lubisz-powiedziałam wyprzedzając go.
Uśmiechnął się. Lubi mnie, a ja lubię jego.
Po kilku minutach siedzenia na przystanku, dostrzegłam w oddali jadący autobus.
Od razu zajęłam swoje ulubione miejsce od okna, a mój stróż usiadł obok mnie. Przez chwilę patrzyłam na okno, a potem przeniosłam wzrok na mojego anioła. Patrzył na mnie spojrzeniem, które było mi bardzo znane. Przygryzłam dolną wargę i potrząsnęłam głową. Zrozumiał i rozpłynął się w powietrzu zostawiając mnie w obecności ludzi i ich aniołów stróży.
Do domu dojechałam po czterdziestu pięciu minutach.
Na progu domu przywitał mnie zapach pieczonego ciasta.
"Coś musiało się stać. Mama nigdy nie piekła ciasta."-pomyślałam.
Powolnym krokiem przeszłam przez korytarz mijając anioła należącego do mojej mamy. Nagle z salonu dobiegły mnie śmiechy. Gdy tylko zobaczyłam kto siedzi na kanapie, zaniemówiłam.
-Witaj Amando-odparła moja kuzynka. Kuzynka, której nikt nie lubi, nawet jej stróż.
-Hej Cristal-to imię idealnie do niej pasuje. Doskonała cera, idealne włosy, świetnie pasujące oczy.
-Hej Am-dobiegł mnie głos dochodzący zza kanapy. To Tod. Anioł stróż Cristal. Dość wysoki blondyn.
Delikatnie mu pomachałam. Lubiłam go. Był znacznie lepszy niż moja kuzynka.
-Pójdę do pokoju-odparłam, dając znak Todowi, aby szedł za mną.
Nikt nawet mi nie odpowiedział. Wszyscy byli pochłonięci rozmową z moją doskonałą kuzynką.
Szybkim krokiem wyszłam z salonu i ruszyłam do swojego pokoju, który mieścił się w piwnicy.
-Co u ciebie?-Zapytałam, gdy znależliśmy się w moim pokoju.
Nie odpowiedział. Coś go gryzło.
-Anioły mają problem-odparł po chwili.
-Co się dzieje?
-Mamy intruza. Ktoś odkrył nasze chmurne wrota i wkradł się do naszej krainy.
-I co w związku z tym? Jest was kilka miliardów.- Odparłam, lekko zdziwiona powagą sytuacji.
-Masz rację. Jest nas ogromna ilość, ale odnalezienie jednego człowieka w całym Aprilfall może zająć masę czasu, a szanse, że rzeczywiście go znajdziemy są znikome. Natomiast on w tym samym czasie wyniesie wiele informacji z naszego świata. Nie możemy do tego dopuścić.
W tym momencie pojawił się mój anioł-Aker.
-Tod idziemy-odparł gniewnie.
-Nie-wykrzyknęłam. ale oni zdążyli już rozpłynąć się w powietrzu, zostawiając mnie pełną obaw.

Szalona dziewczyna

środa, 1 października 2014

Rozdział pierwszy

Ludzie twierdzą, że każdy ma anioła stróża, który jest piękny, ze skrzydełkami i aurorą na głowie.
Wasze wyobrażenia są wspaniałe. Tyle, że to nie prawda.
Owszem każdy człowiek ma swojego osobistego anioła stróża. Anioła, który go strzeże i nie pozwala robić nieodwracalnych, głupich  rzeczy.
Skąd to wiem?
Jestem Amanda Kress, widzę anioły i mogę z nimi rozmawiać.
Nie wierzysz?
Hmm...
Nie ty jeden.

Rozdział pierwszy

Wszystko zaczęło się, gdy miałam pięć lat. Wtedy zaczęłam widzieć osoby, które inni nie mogli dostrzec. Rodzice mówili, że to tylko moja wyobraźnia. Jednak jak w wielu sprawach i teraz mylili się. Przechodząc obok każdego na ulicy, widzę jego anioła stróża. I wierzcie mi. Jeszcze nigdy nie spotkałam dwóch takich samych aniołów.
Każdy z nich jest wyjątkowy i niepowtarzalny jak ludzie na ziemi.
Otym co widzę wie tylko jedna osoba. Mój przyjaciel David.
Znamy się od przedszkola i zawsze mogliśmy na siebie liczyć.
-Amanda-usłyszałam znajomy głos za swoimi plecami. Sam. Dziewczyna, która wyśmiewa się że mnie od samego początku, gdy tylko spotkałyśmy się pierwszy raz.
-Czego chcesz-zapytałam gniewnie.
Sam powoli podeszła do mnie. Nienawidzę jej, ale trzeba jej przyznać, że jest doskonała. Szczupła, wysoka, idealna, porcelanowa cera z blond włosami. Idealne połączenie. Teraz oczywiście była też doskonale ubrana. Obcisłe dżinsy, koszulka z głębokim dekoltem. Ona była z tych, które myślą, że mogą mieć każdego.
-Spokojnie. Chce tylko pogadać-odparła, podnosząc ręce do góry.
-Przecież ty że mną nigdy nie gadasz-odparłam, krzyżując ręce na piersi.-Czemu to miałoby się zmienić?
-Bo Sam potrzebuje twojej pomocy-te słowa zostały wypowiedziane przez jej anioła stróża. Niski, gruby, z kilkoma włosami na głowie. Zechciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam.
-Bo....-Zaczęła niepewnie Sam.
-Musisz jej pomoc-znowu usłyszałam głos anioła stróża.
-Przepraszam na chwilę-odparłam i dałam znak głową na anioła stróża, by poszedł za mną.
Ruszyłam przed siebie i skręciłam w mały szkolny zaułek.
-Co się stało?-Spytałam.
-Sam ma problem.
-To już wiem-odparłam, opierając się o zimną ścianę.
-Może zostać wydalona że szkoły-odpowiedział anioł z miną pełną przerażenia.
Jego słowa mną wstrząsnęły. Sam. Ta doskonała dziewczyna może zostać wydalona że szkoły. Nie mogłam w to uwierzyć.
-Co zrobiła takiego strasznego?-Zapytałam coraz bardziej ciekawa.
-Zakradła się w nocy do szkoły.
-Po co?
-By podpalić swoje szkolne akta-odparł anioł ponuro zwieszając głowę.
-Co zrobić!?-Wykrzyknęłam, ale natychmiast się opanowałam. W końcu rozmawiam w szkole z aniołem stróżem, którego nikt inny nie widzi.

Szalona dziewczyna