sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział piętnasty

Powoli otworzyłam oczy. Szósta trzydzieści. Dziś muszę iść do szkoły. Jej, czyli moje życie wraca do normy. Wyszłam spod ciepłej kołdry i w piżamach ruszyłam do kuchni.
Wyjęłam kilka kromek chleba, masło z lodówki i nagle ogarnęło mnie dziwne uczucie. Aker nie wszedł wczoraj do mojego pokoju. Czyli gdzie poszedł? Szybko zjadłam drobne śniadanie, ubrałam się i ruszyłam do Aprilfall. Szkoła poczeka. Szybko wezwałam Tima. Nie gadam z nim. Nie mam o czym. Nawet nie mówimy sobie cześć.
Zaraz po lądowaniu ruszyłam do gabinetu Rebecki. Szłam szybko i nie zwracałam uwagi na otaczające mnie anioły. Jednak nagle jeden wpadł mi w oko. Wysoki, ciemny blondyn, ale nie to zwróciło moją uwagę. On miał skrzydła. Do tej pory widywałam tylko anioły bez skrzydeł i byłam przekona, że wszystkie tak wyglądają. Nie zatrzymując się dłużej ruszyłam przed siebie. Rebecka napewno mi to wyjaśni. Otworzyłam drzwi do jej gabinetu i mnie zamurowało.
-ŁoŁoŁo-odparłam widząc Rebecke. Ona też miała skrzydła.
-Witaj Am-odparła podnosząc wzrok znad biórka.
-Ty masz skrzydła?
Rebecka spojrzała na swoje skrzydła i wzruszyła ramionami.
-Jak? Przecież wy... Nigdy nie widziałam...Jak?-Wydukałam.
Rebecka nie zwróciła na mnie uwagi.
-Możemy je schować, tak by nik nie widział, ale czasem to męczące.
-Czemu wcześniej nic nie widziałam?-Spytałam stojąc po środku jej gabinetu.
-Może się nie przeglądałaś.
Dobra. Mniejsza z tym. Muszę znaleźć Akera.
-Wiesz może gdzie jest Aker?
Zamknęłam oczy. Nagle poczułam ból w udzie. Dam radę. Jestem silna.
-Nic ci nie jest?-Spytała podchodząc do mnie.
-Nie-odparłam. Ból powoli ustępował.-Wiesz, gdzie jest Aker?
-Nie-odparła czule na mnie patrząc-ale zaraz to sprawdzę.
Po tych słowach wyszła z gabinetu. Wróciła dokładnie po dwóch minutach.
-Jest u tego twojego przyjaciela, Davida.
-Dziękuję-odparłam i dodałam po chwili-za wszystko.
Pożegnałam się z Rebecką i poprosiłam Tima by zabrał mnie do Davida. Nad lądowaniem muszę cały czas pracować. Pokój Davida to istne pobojowisko. Wszystko wala się na łóżku, podłodze lub biurku, wyglądając jak czarna fala. Rzeczy Davida podobnie jak moje w większości mają ciemny kolor, z wyjątkiem ścian. U mnie są niebieskie, a u niego żółte. Wierzcie mi. David w pokoju tego koloru wygląda zabawnie.
-Hej-odparłam, gdy tylko podniosłam się z ziemi po lądowaniu. David siedział przy biurku i pewnie miał słuchawki, bo mnie nie słyszał. Szybko do niego podeszłam i je wyciągnęłam.
-Hej Am-odparł, gdy mnie zobaczył-co u ciebie?
-Dobrze-powiedziałam rozglądając się po całym pokoju.-Słyszałam, że jest u ciebie Aker.
-Jest na dole w kuchni.
-Co!?- Wykrzyknęłam zaskoczona.
-Spoko Am-odparł wystając z krzesła.-Rodziców nie ma.
W tym momencie otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł mój anioł stróż. Nigdy nie przestanę tak o nim mówić. Aker zawsze nim będzie. Zawsze będzie mój.
-Skąd wiedziałaś gdzie mnie znaleźć?-Spytał, gdy mnie zobaczył.
Super powitanie. Nie ma co.
-Tak bardzo sięcieszysz , co?
Przewrócił oczami i podniósł głowę do góry. Wypuścił powietrze przez usta.
-Mam cię dość.
Gwałtownie mrugnęłam oczami.
-Co?
Życie na ziemi mu szkodzi. Już zaczął gadać brednie.
-Kiedyś taka nie byłaś-odparł nadal stojąc w drzwiach.
-Czyli jaka?
-Taka jak teraz.
-Dobrze wiesz czemu taka jestem-odparłam-wiesz o mnie wszystko. Znamy się od szesnastu lat.
-To może ja wyjdę-odparł David powoli wstając z krzesła.
-Siadaj-syknęłam i pokazałam palcem krzesło.
-Kiedyś byłaś inna-odparł Aker.-Lepsza.
-Życie to nie bajka. I ja dobrze o tym wiem. Trochę spędziłam w Domu Dziecka.
-Am...-Zaczął, ale było już za późno.
-Nie pamiętasz?-Spytałam pełną złości.-Zaadoptowali mnie tylko dlatego, że miałam wpisane w akta, że nie jestem chora, chociaż miałam już autoimmunologie cztery lata. Tylko dlatego teraz mam "rodzinę".
-A ja miałem lekko?
I znowu się zaczyna. Życie bitego chłopaka, którego mama jest aniołem. Ale w sumie to prawda. Oboje w życiu nie mieliśmy łatwo. Ja dziesięć lat spędziłam w Domu Dziecka, a on był napastowany przez wuja. Obydwoje zawsze byliśmy skazani na samych siebie. Tylko, że Aker dużo lepiej sobie radził. To co go spotkało nie wpłynęło na jego życie aż tak bardzo, jak moje dzieciństwo na mnie. Po tym co mnie spotkało nie umiem żyć z "rodziną". Ja nawet nie umiem kochać. Stałam się odporna na to uczucie. Nie wiem nawet co czuję do Akera.  Nie wiem czy to jest miłość, bo nigdy jej nie doświadczyłam, ale jestem odporna na ból. Do określonego bólu można się przyzwyczaić.
-O co my się w ogóle kłócimy?- Spytałam, bo naprawdę już nie pamiętałam o co poszło.
-O nic-odparł Aker siadając na łóżku.
-Chyba już pójdę-odparłam odwracając się.
Nikt nic nie odpowiedział. Aker siedział na łóżku, a David na krześle, z którego nadal się nie ruszał.
Tym razem nie wezwałam Tima. Wyszłam z domu przez drzwi wejściowe i ruszyłam przed siebie. Dom Davida stał na obrzeżach miasta, więc trochę mi zajęło zanim dotarłam do centrum naszego małego miasteczka. Na ulicach dostrzegłam kilka ludzi z psami i  gromadę biegających dzieci.
-Am!-Usłyszałam, gdzieś za swoimi plecami. Powoli się odwróciłam. Cynthia.
-Hej!-Odparłam, gdy moja przyjaciółka była już przy mnie.
-Co u ciebie?
Oprócz tego, że pokłóciłam się że swoim aniołem, to myślę, że...
-Dobrze-odparłam-a co u ciebie?
-Nie jest źle.
Nagle zadzwonił jej telefon. Rozmowa była dość krótka i raczej dość ważna, bo Cynthia zaraz się ze mną pożegnała i pobiegła w innym kierunku niż ja szłam. Szkoda, bo naprawdę chciałam z nią porozmawiać.
Po piętnastu minutach doszłam do niewielkiego rynku, w którym znajdowało się kilka sklepów i dwie, może trzy zabytkowe kamieniczki. Chodziłam po mieście przez pół godziny, więc zdecydowałam się wrócić do domu. Ponieważ mój dom również stał na obrzeżach miasta wezwałam Tima i w mgnieniu oka znalazłam się u siebie w pokoju i teraz powróciłam myślami do mojej rozmowy, a raczej kłótni z Akerem.
Jak mógł powiedzieć, że ma mnie dość, i że jestem inna. Dobrze wie czemu się zmieniłam, ale może ma rację? Może czas znowu się zmienić? Tym razem na lepsze? Dobra. Wstałam z łóżka, chwyciłam telefon i zaczęłam przeglądać swoją książkę kontaktową, aby zadzwonić do kogoś po lekcje. Oczywiście. Żadnej osoby z klasy. Miałam w sumie numer do Brajana, ale go usunęłam. No cóż. Mówi się trudno. Sparowałam plecak na jutro do szkoły, poszłam się umyć i położyłam się spać.
Budzik zadzwonił o szóstej trzydzieści. Powoli wstałam, założyłam czarne spodnie, czerwoną bluzę i poszłam zjeść śniadanie. Tym razem nie sprawdzałam, czy rodzice już nie śpią. Po prostu wyszłam z pokoju.
Rodzice jednak jeszcze spali. Ruszyłam więc do kuchni, zjadłam płatki z mlekiem i wróciłam się do mojego pokoju po plecak i telefon.
Wyszłam z domu o siódmej. Postanowiłam, że dziś nie pojadę autobusem, tylko pójdę pieszo. Idąc tak wspominałam jak to kiedyś jeździłam z Akerem i doszło do mnie jak moje życie się zmieniło. Aker nie był moim aniołem, ciągle wizyty w Aprilfall, tajemnica Rebecki, moja zmiana. Wszystko wydarzyło się tak nagle. Już nic nie będzie takie jak kiedyś.
Nagle powiał zimny wiatr. Cóż w końcu to już jesień.
Zapięłam kurtkę i ruszyłam dalej. Szłam dość powoli, więc postanowiłam, że pójdę skrótem. Skręciłam w boczną uliczkę. Nagle przede mną wylądował anioł. Cofnęła się kilka kroków.
Upadły anioł.
Czarny jak noc i zły jak sam diabeł.
-Czego chcesz?-Spytałam przerażona.
Anioł się uśmiechnął. Moje serce zabiło mocniej. Krew zaczęła pulsować.
-Pozwól, że zabiorę cię na wycieczkę-odparł i porwał mnie w otchłań.
Wylądowaliśmy gdzieś po środku ciemnej sali.Pierwsza myśl. Królestwo upadłych aniołów. Krampel. Dookoła było słychać śmiechy upadłych.
-Czego chcecie?!-Spytałam.
-Twojej śmierci-no tego nie chciałam usłyszeć.
-Co wam zrobiłam?
-Jesteś zagrożeniem-odparł głos, który był coraz bliżej.
-Co?-To były moje ostatnie słowa. Zemdlałam. Ktoś uderzył mnie zimnym przedmiotem. Upadłam po środku mrocznego krolestwa. Upadłam po środku królestwa upadłych aniołów.

Szalona dziewczyna

5 komentarzy:

  1. Jest następny rozdział! Nawet nie wiesz jak się cieszę! Codziennie tu zaglądałam i na niego czekałam :D
    Opowiadania Książkoholiczki

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ten rozdział jest NIEZIEMSKI dosłownie nie kłamię! I te zakończenie, że chcą jej śmierci mega!
    A tak poza tym kiedy założysz tego drugiego bloga? :3 Bo nie mogę się doczekać.

    Zapraszam do mnie http://milosc-nie-dzieki.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bloga z opowiadaniami o Emmie założę tak jakoś pod koniec grudnia ;)

      Usuń
    2. To fajnie :)) czekam miałoby było jakbyś mnie o tym poinformowała :))

      Usuń
  3. Tak jak obiecałam, przeczytałam wszystko :) Jednym tchem, na prawdę :) To opowiadanie jest super, niezwykłe, cudowne itd. XD. Dosłownie nieziemskie :D Bardzo mi się podoba! Czekam na kolejne rozdziały! I weny życzę!
    Pozdrawiam!
    Tiffany :3

    OdpowiedzUsuń