środa, 22 października 2014
Rozdział ósmy
W nocy nie mogłam spać. Cały czas myślałam o Davidzie. Jak on w ogóle dostał się do Aprilfall? Musiałby...widzieć anioły, tak jak ja. To nie może być prawda. Powiedziałby mi.
Przekręciłam się na prawy bok i teraz patrzyłam na ścianę. Muszę wrócić do Aprilfall. Muszę mu pomóc.
-Aker-wyszeptałam wstając z łóżka.
Pojawił się natychmiast. Zdumiewające.
-Muszę wrócić po Davida-odparłam zakładając buty.
-Nie-odparł-nie możesz. Zasady nie pozwalają.
Spojrzałam na niego z ukosa.
-Jakie kurde zasady!-wykrzyknęłam, ale szybko się opanowałam. -Jakie kurde zasady Aker. Czemu zawsze o wszystkim wiem ostatnia?
Odwrócił wzrok.
-Ale zawsze o czymś wiesz-odparł uśmiechając się.
Od kiedy to on jest taki zabawny?
Chyba zauważył, że się zdenerwowałam, bo po chwili dodał:-Nie możesz tam wrócić. To nic nie da.
-Czemu do cholery to nic nie da. Tam został mój przyjaciel i ja muszę go uratować-odparłam przez zaciśnięte zęby.
Pokręcił głową.
-Amando zasady nie pozwolą.
Teraz to się wkurzyłam. On cały czas mówi o tych zasadach.
-Jakie zasady? Chodzi o te błękitne zasady?-Spytałam, chociaż dobrze wiedziałam, że to o to chodzi.
Na jego twarzy namalowało się zdziwienie.
-Skąd wiesz? Jak?
I tu go mam. Uśmiechnięłam się.
-No popatrz. To te wspaniałe zasady-odparłam krzyżując ręce.
-Skąd wiesz?-Wysyczał Aker przez zaciśnięte zęby.
-Chyba zapominasz kim jestem-powiedziałam i się uśmiechnięłam-jestem tą dziewczyną, która zawsze dowie się tego, czego chce.
Zaniemówił.
-To, po co cały czas chcesz, bym powiedział ci o tych zasadach, skoro wiesz?-Spytał wstrząśnięty.
-Bo chce to usłyszeć od ciebie. Od mojego anioła stróża, który ma się mną opiekować.
-No właśnie-odparł pewniej-mam się chronić. Dlatego nie zabiorę cię do Aprilfall.
I zniknął. Powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że to idzie mu najlepiej.
Tej nocy już nie mogłam zasnąć. Aker mnie zostawił, zresztą jak zwykle, a David został w Aprilfall.
O szóstej rano zadzwonił budzik, ale to nie było potrzebne. Już od godziny siedziałam przy biurku i odrabiałam lekcje. To dopiero nowość.
Powolnym krokiem podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarne spodnie i szarą koszulkę z przekreślonym napisem Angel.
Nie zjadłam śniadania, co potem okazało się błędem.
W drodze do szkoły rozmyślałam o Davidzie. Martwiłam się o niego. Nie miałam zielonego pojęcia, co robi się z ludzmi w Aprilfall. Nigdy nie byłam tam dłużej niż dwie godziny.
Autobus się zatrzymał. Wysiadałam i zauważyłam Akera na szkolnym dziedzińcu. Oprócz niego był tylko jakiś pierwszoklasista.
Szybko do niego podeszłam.
-Co ty sobie wyobrażasz!-krzyknęłam.
-Amanda ciszej-odparł rozglądając się.
-Masz mnie zabrać do Aprilfall!-nie przestawałam krzyczeć-Teraz!
Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że pierwszoklasista, którego widziałam wcześniej, dziwnie się na mnie patrzy.
-No co-odparłam rozkładając ręce-nie widziałeś nigdy jak ktoś rozmawia z...powietrzem?!
-A z tobą jeszcze pogadam-powiedziałam do Akera i ruszyłam w stronę wejścia do szkoły.
Dzwonek będzie za pięć minut. Pierwszy raz nie spóźnię się na lekcję. Co się ze mną dzieje?
W przeciwieństwie do tego co wydarzyło się w nocy i rano na szkolnym dziedzińcu, ten dzień był całkiem udany.
Mina mojej nauczycielki od matematyki, gdy wyszłam do sali niespóźniona, była bezcenna, a gdy dowiedziała się, że jestem przygotowana do lekcji to aż się przeżegnała. Odczucia pozostałych nauczycieli były podobne. Wszyscy się dziwili, że odrobiłam zadania domowe. Jednak najlepiej zareagował sor Cancarasie. Chciał zadzwonić do moich rodziców i zapytać się, czy nie mam siostry bliźniaczki, której każe chodzić za siebie do szkoły.
Dzień doskonały, jednak zaraz po przekroczeniu progu wejściowych drzwi, przypomniałam sobie o wszystkich problemach i zaczęłam myśleć. Do Aprilfall można się dostać tylko z aniołem, ale nie musi to być twój stróż. Skoro Aker nie chce mnie tam zabrać, zrobi to ktoś inny.
Szybkim biegiem z powrotem wróciłam do szkoły. Wchodząc do łazienki dokładnie się rozejrzałem. Nigdzie nikogo nie ma.
-Tod-wyszeptałam. Nic. Znowu, trochę głośniej. Nic.
-Co się z nimi dzieje!-Krzyknęłam i wyszłam z łazienki trzaskając za sobą drzwiami.
Autobus oczywiście na mnie nie poczekał. No cóż. Muszę wrócić do domu na pieszo.
Po półgodzinie byłam już na miejscu. Na podjeździe dostrzegłam samochód policyjny. Wchodząc do domu usłyszałam stłumioną rozmowę. Zdjęłam buty i wyszłam do salonu. Przy stole siedziali moi rodzice i policjant. Mały, lekko łysy, noszący okulary. Od razu widać, że nie zajmuje się jeżdżeniem od domu do domu. Jego praca opierała się raczej na przeglądaniu papierów. Tylko co on tu robi. Przecież ostatnio nic nie zrobiłam. Chyba.
-Witaj Amando-odparła mama na mój widok-dzwonili do nas ze szkoły. Dziś podobno dziwnie się zachowywałaś.
O matko...Raz odrobisz lekcje i od razu masz policję w domu.
-A on co tu robi?-Spytałam pokazując na policjanta palcem.
-Witaj-zaczął poprawiając okulary-jestem Harry Bert i chcę z tobą porozmawiać o twoim zachowaniu.
Nauczyciele twierdzili, że byłaś dziś bardzo szczęśliwa.
O czym on gada?
-I co w związku z tym?
-Nauczyciele twierdzą, że bierzesz narkotyki.
To mnie zamurowało. Nie uczysz się-źle. Uczysz się-jeszcze gorzej.
-Oni myślą, że ćpam?! Raz odrobiłam lekcje i byłam przygotowana do lekcji. Zaczęłam się zmieniać na dobre, a oni myślą, że ćpam?! To co myśleli wcześniej?!
Szybko wybiegłam z salonu.
-Amanda!-Usłyszałam krzyk mojego taty, ale ja się nie zatrzymałam-Amanda wracaj!
Trzasnęłam drzwiami tak mocno jak tylko to było możliwe.
-Walcie się!-Krzyknęłam i włączyłam wieżę stereo.
Z salonu dobiegły mnie słowa mamy i taty przepraszających policjanta.
Jeśli oni myślą, że ćpam, to co oni myśleli o mnie wcześniej? Ludzie w szkole raczej mnie nie lubią. Uważają mnie za dziwadło, słuchające metalu i ubierające się na czarno. Nikt do mnie nie gada, a mi raczej to nie przeszkadza. Mam Davida i Cyntie. I oczywiście Akera. Akera, który jest wkurzający, ale w końcu to mój anioł stróż. Rodzice też się mną nie przejmują. W końcu jestem tą adoptowaną. Pewnie już wiele razy myśleli, żeby mnie oddać.
-Hej-usłyszałam Akera-gotowa, by uratować Davida?
-Co?-Zapytałam zdziwiona. Poprzedniej nocy był przeciwny temu pomysłowi, a teraz sam przychodzi, by zabrać mnie do Aprilfall. Widać, że nie tylko ja się zmieniam.
-Chodź. Nie ma czasu-odpał.
-Ale...Co?-Spytałam coraz bardziej zdziwiona.
Aker przewrócił oczami.
-No chodź. Zaraz będzie tu Glidia. Pośpiesz się-odpowiedział i oboje znikliśmy w chmurnych wrotach.
On oczywiście wylądował idealnie, a ja znowu upadłam na kolana. Będzie trzeba opanować jakąś technikę.
-Pomógłbym ci wstać, ale wiesz-odparł, gdy zobaczył jak niezdarnie podnoszę się z podłogi.
-Nie no, spoko-powiedziałam otrzepując spodnie-będzie trzeba znieść tą zasadę. To głupie.
Aker uśmiechnął się pod nosem, ale nic nie powiedział, tylko ruszył prosto przed siebie, a ja poszłam za nim.
-Aker. Wiesz dokąd idziesz?-Spytalam po dłuższej chwili.
On jednak nie odpowiedział, a ja cały czas szłam za nim.
Przeszliśmy chyba cały Aprilfall, zanim Aker się zatrzymał i odwrócił się do mnie. Jego błękitne oczy błyszczały jak nigdy.
-Teraz tu poczekasz-odparł.
-Co?-Spytałam rozkojarzona-co?
-Poczekasz tu.
-Nie-odparłam zdeterminowanym głosem-nigdzie nie będę czekać.
-Musisz.
-Czemu?
-Amando zrób to jeśli chcesz pomóc Davidowi-odparł, a w jego głosie było słychać, że moje pytania zaczęły go wkurzać. Odwrócił się i wyjżał zza rogu.
-Idę z tobą. Nic mi się nie stanie-odparłam stając przed nim.
-Proszę zostań. Stój tu na straży...
-Nie-przerwałam mu. Nie odpuszczę.-Czemu nie mogę iść z tobą?
Spojrzał mi prosto w oczy i odgarnął kosmyk swoich ciemnych włosów z czoła.
-Bo to niebezpieczne, a ja nie chcę cię stracić. Na pewno nie w taki sposób-odparł i zniknął za rogiem, a ja stałam i cały czas słyszałam w głowie jego słowa.
Szalona dziewczyna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super notka weny i pisania XD
OdpowiedzUsuńJejku, ale wspaniale :3 Cudowne opowiadanie. Jesteś niesamowita! Za niedługa z przyjemnością zabiorę się za kolejne rozdziały,ale na razie na tym muszę poprzestać. A tak chcę wiedzieć jak przebiegnie ta akcja ratunkowa. Jak czytam Twoje opowiadanie to tyle emocji się we mnie budzi :) Oczywiście pozytywnych:) Nieraz uśmiecham się sama do siebie. Po prostu genialne opowiadanie! Podziwiam, na prawdę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział ;)
http://batmaniaopowiadaniabarbragordonsstory.blogspot.com/
Ojejku, świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńRaziło mnie tylko to, że powtórzyłaś dwa razy zdanie: "Teraz to się wkurzyłam", oraz kilka powtórzeń.
Po za tym bardzo mi się podoba. Już widzę minę policjanta, kiedy ogarnął, że pokój Amandy jest pusty, hihi. "Ona ma pelerynę niewidkę i gdzieś tu jest!" Hehe xD
Niedługo wpadnę czytać kolejne rozdziały ;)
Pozdrawiam i życzę weny
Clem
P.S. U mnie nowy rozdział. Zapraszam
w-dwoch-wymiarach.blogspot.com
Dzięki za to powtórzenie. Sama tego nie zauważyłam :) Już poprawione
OdpowiedzUsuń