wtorek, 7 października 2014
Rozdział piąty
Po dwóch dniach spędzonych w szpitalnym łóżku, w końcu zostałam wypisana do domu. Przez te dni odwiedziło mnie tyle ludzi, że aż ja sama byłam zdziwiona. Byli u mnie rodzice, David, kilka osób ze starej szkoły, odwiedził mnie nawet Tod.
Oczywiście cały czas przy moim łóżku czuwał Aker. Prawie w ogóle nie znikał.
-Co o tym sądzisz Amando?-Ozwał się głos mojej mamy w samochodzie.
-Słucham?-Odparłam zdziwiona, spoglądając na nią.
Odwróciła głowę i spojrzała na mnie.
-Razem z tatą sądzimy, że powinnaś przez kilka dni odpocząć i nie chodzić do szkoły.
Otworzyłam szeroko oczy. Nie sądziłam, że moi rodzice kiedykolwiek to powiedzą. Zawsze chcieli bym niezależnie od wszystkiego chodziła do szkoły.
Spojrzałam na Akera siedzącego obok mnie. Kiwnął głową na znak, że to dobry pomysł.
-Okay- odparłam nie odrywając wzroku od mojego anioła stróża.
Po kilku minutach jazdy ze szpitala byliśmy na miejscu. Na początku nie poznałam swojego domu. Był cały czarny od dymu. Wewnątrz wcale nie wyglądał lepiej. To było coś straszliwego. Wszystkie meble, pamiątki spłonęły. Powolnym krokiem ruszyłam do swojego pokoju. On chyba jako jedyny wyglądał normalnie. Jedynie sufit był lekko czarny.
Rzuciłam swoją torbę gdzieś w kąt, a sama położyłam się na łóżku.
Nawet nie zdarzyłam dobrze się ułożyć kiedy usłyszałam krzyk swojego taty.
-Amando. Przyszła Cyntia.
-Co!?-Wykrzyknęłam naprawdę mile zdziwiona.
Cyntia była moją najlepszą koleżanką w moim poprzednim gimnazjum. Zawsze miałyśmy o czym gadać i z czego się śmiać, niestety moi rodzice jej nie lubili. Sądzili, że ma na mnie zły wpływ, chociaż nigdy z nią nie rozmawiali. Świadczył o tym sam wygląd. Średniej długości włosy zafarbowane na niebiesko, czerwone koszulki, czarne spodnie i martensy. Moim zdaniem powinni się do niej przyzwyczaić. Przecież ja ubieram się tak samo.
-Hej-usłyszałam głos Cynti wyłaniającej się zza drzwi.
-Cześć-odparłam i zerwała się z łóżka. Podbiegłam do niej i mocno się przytuliłyśmy. Za nią oczywiście stał jej anioł stróż. Idealnie panujący do niej. Był bardzo wysoki w czarnym płaszczu. Twarzy nigdy nie udało mi się dostrzec. Dyskretnie mu pomachałam. Żadnej reakcji. Normalka.
-Co u ciebie?
-Nic ciekawego. W tym nowym gimnazjum same nudy-odparłam siadając na łóżku.
-U mnie za to jest bardzo zabawnie, ale bez ciebie to już nie to samo-westchnęła Cyntia.
-Co tym razem zrobiłaś?-Spytałam zaciekawiona.
-W tym semestrze akurat nic, ale w zeszłym się działo -zaczęła opowiadać Cyntia.-Pamiętasz tą nauczycielkę od maty?
-Tą taką wredną?
Moje pytanie było bez sensu. Wszystkie nauczycielki od matematyki w gimnazjum są wredne.
-Tak, tą-odparła Cyntia.-W nocy włamałam się do szkoły i na drzwiach od jej sali napisałam czerwoną farbą wielkie CB. Jej mina była bezcenna.
-Żałuję, że nie robimy już tego razem-odparłam ze smutkiem.-A czemu akurat B? Bo C to Cyntia.
-Był ze mną Braian-odparła Cyntia i w tym momencie zadzwonił jej telefon. Rozmawiała ze trzy, dwie minuty, a gdy skończyła rozmawiać powiedziała, że musi już iść. Tak, więc pożegnałyśmy się, a ona obiecała, że jeszcze mnie odwiedzi.
Znowu położyłam się na łóżku. Jednak ponownie nie mogłam nawet zasnąć, bo w moim pokoju pojawił się Aker. Nie wyglądał na szczęśliwego. Znowu miał podkrążone oczy. To zły znak. Szybko zerwałam się z łóżka.
-Musisz nam pomóc-odparł.
Kiwnęłam głową i oboje znikliśmy w chmurnych wrotach.
Szalona dziewczyna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz